"Trzy miesiące temu włączyłem się do wyścigu prezydenckiego, by pokonać Donalda Trumpa. Dzisiaj opuszczam wyścig z tego samego powodu" - powiedział Bloomberg.
Miliarder zdecydował się poprzeć byłego wiceprezydenta Joe Bidena. "Zawsze wierzyłem, że pokonanie Donalda Trumpa zaczyna się od zjednoczenia i poparcia kandydata, który ma największe szansę. Po wczorajszym głosowaniu jasnym jest, że tym kandydatem jest mój przyjaciel i wielki Amerykanin - Joe Biden" - wyjaśnił na Twitterze.
Znam Joe od bardzo dawna. Znam jego przyzwoitość, uczciwość i zaangażowanie w sprawy tak ważne dla naszego kraju, w tym bezpieczeństwo broni, opiekę zdrowotną, zmiany klimatu i dobrą pracę. Miałam okazję pracować z nim przez lata, a Joe walczył o ludzi pracy przez całe życie. Cieszę się, że mogę go poprzeć i będę pracował, by został on kolejnym prezydentem Stanów Zjednoczonych
- napisał Bloomberg w oświadczeniu.
Jak pisał nad ranem Patryk Strzałkowski, Ze wszystkich 14 stanów, które brały udział w tzw. superwtorku, Bloomberg zdołał wygrać tylko w Samoa Amerykańskim, terytorium nieinkorporowanym USA.
"W większości stanów zajął trzecie miejsce. Można uznawać go za największego przegranego prawyborów. Dołączył do wyścigu późno, ale przeznaczył na reklamy i kampanię oszałamiające 500 milionów dolarów. Nie brał udziału w wcześniejszych debatach i kilku pierwszych prawyborach, liczył jednak, że gigantyczne wydatki na reklamę dadzą rezultaty w superwtorek" - wyjaśniał.
Michael Bloomberg to były burmistrz Nowego Jorku, urząd pełnił przez ponad dekadę - od 2002 do 2013 roku. Jest prezesem i większościowym właścicielem agencji prasowej Bloomberg L.P. W rankingu najbogatszych ludzi magazynu "Forbes" znajduje się na dziewiątym miejscu z majątkiem wartym ponad 58 mld dolarów.