Do strzelaniny doszło w środę 26 lutego wczesnym południem czasu miejscowego. 51-letni mieszkaniec stanu Wisconsin zastrzelił tam pięciu pracowników browaru, a następnie strzelił do samego siebie. Zmarł w wyniku poniesionych obrażeń. Napastnik również był pracownikiem browaru. Jego motywy nie są znane - informuje USA Today.
>>> Ograniczenie dostępu do broni przynosi skutek
Na miejscu zdarzenia interweniowała policja, która wykorzystała w akcji m.in. psy tropiące i helikoptery. Pracownicy kompleksu, na terenie którego doszło do strzelaniny, otrzymali e-maile z wezwaniem do ukrycia się w bezpiecznym miejscu. CBS News relacjonuje, że incydent miał miejsce krótko przez końcem lekcji w pobliskiej szkole, dlatego zamknięto ją na parę godzin i nie pozwolono uczniom wyjść.
"Niestety, jestem zdruzgotany, że muszę powiedzieć, że straciliśmy pięciu członków naszej rodziny podczas tragicznego incydentu. (...) Nie ma słów, aby wyrazić głęboki smutek, który wielu z nas obecnie odczuwa obecnie" - napisał na Facebooku Gavin Hattersley, CEO firmy Molson Coors.
Prezydent USA Donald Trump poinformował o tragicznej strzelaninie w Milwaukee podczas konferencji prasowej poświęconej koronawirusowi. Stwierdził, że to, co wydarzyło się w stanie Wisconsin to "okropna rzecz". Powiedział również, że sercem jest z rodzinami zmarłych osób.