Child Alert w sprawie zaginięcia 10-letniego Ibrahima z Gdyni został odwołany - poinformowała polska policja.
"Służby belgijskie oficjalnie poinformowały, że życiu i zdrowiu Ibrahima nie zagraża niebezpieczeństwo. Chłopiec pozostaje w Belgii pod opieką ojca, a kolejne czynności może podejmować sąd" - informują funkcjonariusze. "Dziękujemy za pomoc, zaangażowanie i odebrane sygnały" - podkreślają.
Child Alert uruchomiono w poniedziałek rano. Policja poinformowała, że uruchomiła system alarmowy w związku z agresywnym zachowaniem biologicznego chłopca - obywatela Maroka, który miał przemocą odebrać dziecko matce. Z relacji kobiety wynikało, że w niedzielę około godziny 21 10-letni Ibrahim został uprowadzony przez ojca z mieszkania przy ulicy Ledóchowskiej. Kobieta opisywała, że jej były partner uderzył ją w głowę, a następnie siłą wciągnął chłopca do samochodu, którym odjechali spod bloku.
Polskie służby opisywały, że na stałe mieszkający w Belgii ojciec chłopca jest pozbawiony praw rodzicielskich i może być niebezpieczny. Wkrótce w sprawie pojawiły się jednak nowe okoliczności. Belgijska prokuratura poinformowała, że to matka 10-letniego Ibrahima złamała prawo, wywożąc go do Polski. Chodziło o wyrok sądu z 2018 roku, na mocy którego dziecko miało zostać w Belgii pod opieką ojca. Rzecznik Komendy Głównej Policji Mariusz Ciarka tłumaczył, że wszczęcie procedury Child Alert było konieczne - nawet wtedy, gdy status prawny dziecka był niejasny.
Najważniejsze dla nas jest życie i zdrowie chłopca. Informacje, które posiadaliśmy w momencie złożenia zawiadomienia o zaginięciu, jak i te, które do nas napływały - cała historia, przeszłość ojca tego chłopca - uzasadniały i uzasadniają wszczęcie poszukiwań
- mówił Ciarka na antenie TVN 24.