8,5-metrowy pomnik upamiętniający ofiary oblężenia Leningradu stanął w Parku Sachela w centralnej części Jerozolimy. Na uroczystości jego odsłonięcia obecny był m.in. premier Izraela Benjamin Netanjahu oraz prezydent Rosji Władimir Putin, który w swojej przemowie mówił m.in. o cierpieniach mieszkańców Leningradu.
- Żadne dokumenty nie mogą oddać tego, czego wówczas doświadczyli ludzie. Miasto miało być zrównane z ziemią, ale mieszkańcy Leningradu nie poddali się - mówił Władimir Putin.
>>> Girzyński: W kwestiach historycznych Putin kłamie od dawna
Prezydent Rosji podkreślił, że pomnik został postawiony dzięki wspólnym wysiłkom Federacji Rosyjskiej i Izraela. Powiedział także, że w Izraelu "nadaje się szczególne znaczenie zachowaniu prawdy o decydującym wkładzie Związku Radzieckiego w zwycięstwo nad nazizmem", a zasługą Armii Czerwonej jest nie tylko wyzwolenie obozu koncentracyjnego Auschwitz, ale także wniesienie istotnego wkładu w walkę z nazistami.
- Naród radziecki, naród rosyjski poniósł ogromne straty podczas tej wojny - mówił Władimir Putin, mówiąc, że 40 proc. Żydów zabitych i torturowanych w czasie Holokaustu pochodziło ze Związku Radzieckiego - informuje rosyjska agencja informacyjna TASS.
- W pełnym tego słowa znaczeniu, to nasza wspólna tragedia. Dziękuję bardzo za szansę bycia tutaj razem z wami w Izraelu - powiedział prezydent Rosji.
Odsłonięty dziś pomnik to nie pierwszy monument w Izraelu, w którego osłonięciu brał udział Władimir Putin. W 2012 roku miało miejsce odsłonięcie pomnika w Netanyi na cześć zwycięstwa Armii Czerwonej nad nazistowskimi Niemcami - przypomina portal haaretz.com.
Oblężenie Leningradu, dzisiejszego Petersburga, trwało 900 dni (od 8 września 1941 roku do 27 stycznia 1944 roku). Uznawane jest za jedno z najbardziej brutalnych oblężeń w historii. Pochłonęło ono około 1,5 miliona ofiar po stronie radzieckich mieszkańców miasta.