Mężczyzna z Australii wrócił niedawno z miasta Wuhan w Chinach. Po powrocie do domu stwierdzono u niego chorobę układu oddechowego, której objawy przypominały grypę. Lekarze zadecydowali, że należy stwierdzić, czy nie zaraził się on koronawirusem. Australijczyk został poddany różnego rodzaju testom. Obecnie leczy się w izolacji.
„Mężczyzna pozostanie w izolacji, dopóki objawy nie ustąpią. Ściśle monitorujemy epidemię koronawirusa w Chinach" - poinformował rzecznik Queensland Health (departament zajmujący się zdrowiem w lokalnym rządzie), którego słowa cytuje "The Guardian".
>>> Miliony wirusów krążą nad naszymi głowami
Koronawirus rozprzestrzenia się w Chinach oraz w regionie Azji i Pacyfiku. Zainfekował już ponad 200 osób, w tym personel medyczny, który opiekował się osobami zarażonymi. W poniedziałek 20 stycznia Chińska Narodowa Komisja Zdrowia potwierdziła, że wirus ten może przenosić się z człowieka na człowieka - pisze CNN. Dzień później chińskie władze poinformowały o śmierci czwartej osoby zarażonej koronawirusem.
Przypadki zarażenia koronawirusem odnotowano już w Tajlandii, Korei Południowej i Japonii. Kraje te zintensyfikowały lotniskowe kontrole osób przybywających z Chin. Takie same kroki zdecydowała się podjąć Australia. Na lotnisku w Sydney służby udzielają pasażerom informacji na temat koronawirusa i rozdają ulotki informacyjne w języku angielskim i mandaryńskim.
"Wzywamy każdego, u kogo wystąpią jakiekolwiek objawy związane z chorobami układu oddechowego w ciągu 14 dni od podróży do Wuhan, aby natychmiast skontaktował się ze swoim lekarzem rodzinnym" - czytamy w oświadczeniu Queensland Health.
Większość przypadków pojawienia się koronawirusa zanotowano w mieście Wuhan w środkowych Chinach. Jego najczęstszym objawem jest gorączka, ale także kaszel, ból gardła i duszności. Zakażenie koronawirusem może powodować m.in. zapalenie płuc i niewydolność nerek, a w konsekwencji prowadzić do śmierci. Chiny podchodzą do sprawy poważnie - chcą uniknąć powtórki z epidemii SARS, do której doszło w 2002 roku. Koronawirus rozprzestrzenił się wtedy na ponad dwa tuziny krajów, zabijając prawie 800 osób.