Jak napisał islandzki serwis icelandmonitor.mbl.is, w czwartek w południe w Sólheimasandur, w pobliżu szlaku prowadzącego do wraku amerykańskiego samolotu, który jest popularną atrakcją turystyczną w okolicy, natrafiono na zwłoki młodej kobiety. Dwie godziny później odnaleziono drugie ciało, tym razem mężczyzny.
Zdaniem islandzkiej policji, oboje zmarli z powodu nadmiernego wyziębienia organizmu, choć ostateczną przyczynę śmierci będzie można potwierdzić dopiero po przeprowadzeniu sekcji zwłok.
Chińska ambasada w Rejkiawiku potwierdziła, że zmarli byli turystami z Chin i podróżowali razem.
W pobliżu Sólheimasandur na parkingu odnaleziono samochód wynajęty przez parę. Auto widziano w poniedziałek na drodze w pobliżu miasta Hvolsvöllur. W tym dniu w południowej Islandii obowiązywał pomarańczowy alarm pogodowy, a warunki do jazdy były fatalne - zamieć śnieżna i słaba widoczność.
Wrak samolotu Douglas DC-3 od lat jest atrakcją turystyczną, choć znajduje się w wyjątkowo nieprzyjaznej i niebezpiecznej części wyspy - wulkanicznym pustkowiu nad brzegiem oceanu. To pamiątka po katastrofie lotniczej z 21 listopada 1973 roku. Pilot samolotu natrafił na załamanie pogody, by nie rozbić się na pobliskim lodowców, postanowił wylądować na równinie w Sólheimasandur. Wszyscy przeżyli awaryjne lądowanie.