Po południu czasu lokalnego na forum Senatu USA odczytane zostały zarzuty wobec prezydenta Donalda Trumpa. Następnie przysięgę złożył przewodniczący Sądu Najwyższego John Roberts, który będzie przewodniczył procesowi. Rozpocznie się on we wtorek.
W procesie 100 senatorów - którzy także zostali kolejno zaprzysiężeni - będzie pełnić rolę ławy przysięgłych, która będzie orzekać o winie prezydenta bądź niewinności. Usunięcie Donalda Trumpa z urzędu jest jednak mało prawdopodobne, ponieważ potrzeba do tego 2/3 głosów, a Demokraci nie mają w Senacie nawet zwykłej większości. Jednak już sam proces jest historycznym wydarzeniem. Trump jest trzecim z 45 prezydentów USA, wobec którego niższa izba Kongresu przegłosowała impeachment i który będzie sądzony przez Senat. Dwaj pozostali to Andrew Johnson i Bill Clinton, którzy zostali uniewinnieni.
Członkowie Senatu przysięgają, że w procesie będą bezstronni. Jednak jak zwraca uwagę CNN, niektórzy z nich - z liderem Republikanów Mitchem McConnellem na czele - już dali do zrozumienia, że bezstronni nie będą.
Izba Reprezentantów postawiła prezydentowi USA dwa zarzuty: nadużycia władzy w sprawie Ukrainy oraz utrudniania parlamentarnego śledztwa w tej sprawie. - Prezydent Trump poważnie nadużył uprawnień swego urzędu, kiedy próbował zmusić rząd innego kraju do rozpoczęcia śledztwa przeciwko swemu politycznemu rywalowi - argumentował kongresman Demokratów Jerry Nadler. - To oszustwo. To nie powinno mieć miejsca. To nieuczciwa procedura. Powinniśmy zajmować się realnymi problemami - ripostował Republikanin Steve Scalise.
Zobacz też: O co chodzi w impeachmencie Donalda Trumpa