Alaska. Przetrwał trzy tygodnie na zaśnieżonym pustkowiu. Wyrył napis "SOS", licząc na ratunek

Służby stanu Alaska w USA uratowały 30-letniego mężczyznę, który przetrwał trzy tygodnie w skrajnie trudnych, zimowych warunkach. Kiedy jego dom się spalił, zbudował namiot z resztek brezentu i drewna, a następnie wydrążył w śniegu napis "SOS".
Zobacz wideo

30-letni Tyson Steel przetrwał trzy tygodnie w niezwykle trudnych warunkach, mieszkając w zbudowanym przez siebie namiocie i żywiąc się jedzeniem z puszki przez trzy tygodnie. Wcześniej jego dom spłonął. Mężczyzna kupił zbudowany z brezentu i drewna budynek na Alasce od weterana wojny w Wietnamie i żył w nim ze swoim psem od września 2019 roku. Służby zaczęły go szukać, gdy jego rodzina zgłosiła brak wieści od krewnego. 

Pożar chatki na Alasce. Mężczyzna przeżył trzy tygodnie w namiocie z resztek po spalonym budynku

Z relacji Tysona Steela wynika, że do pożaru doszło 17 lub 18 grudnia. Jego dom miał zająć się ogniem w wyniku błędu, który popełnił, wkładając duży karton do kominka. Mężczyzna zakłada, że żar z piecyka wyleciał przez komin i spadł na dach.

Steel obudził się rano, gdy zaczął na niego spadać "palący się plastik". Wybiegł z domu, ubrany wyłącznie w buty, kalesony i bluzę. Kiedy zrozumiał, co się dzieje, wbiegł do środka, by zabrać koce, ubrania i strzelbę oraz swojego psa - czekoladowego labradora o imieniu Phil. W zadymionym pomieszczeniu nie znalazł swojego pupila. Mając nadzieję, że zwierzę uciekło, wybiegł na zewnątrz. Chwilę później okazało się, że pies wciąż jest w środku. Gdy cały domek zajął się ogniem, zwierzę zaczęło wyć - relacjonuje BBC

- Byłem rozhisteryzowany. Brak mi słów by wyrazić, jaki smutek wtedy odczuwałem. To był po prostu krzyk. Czułem się, jakbym wyrywał płuco - powiedział Tyson Steel.

Niedługo potem ogień dotarł do miejsca, w którym 30-latek przechowywał amunicję. Wówczas, jak sam stwierdził, okolica zmieniła się w "strefę wojny".

Alaska. Uratowany 30-latek postanowił, że pojedzie do rodziny. "Mają psa"

Steel próbował ugasić płonący budynek śniegiem, jednak mu się to nie udało. Pierwsze dwie noce spędził w lodowej jaskini, a następnie zbudował namiot z pozostałości po spalonym budynku. Przez trzy tygodnie jadł jedzenie z puszek, które znalazł w zgliszczach. Mając nadzieję na ratunek, wydrążył w śniegu wielki napis "SOS" i przetarł ścieżkę do pobliskiego jeziora - podejrzewał, że służby będą próbowały dotrzeć do niego tą drogą. Mężczyznę odnaleźli jednak stanowi funkcjonariusze Alaski, używający w poszukiwaniach śmigłowca. 

Tyson Steel stwierdził, że po tym, co przeszedł, pojedzie do swojej rodziny w Salt Lake City. 

- Nie do domu, bo tu jest mój dom, ale do mojej rodziny. Oni mają psa. To może być jakaś forma terapii - powiedział uratowany 30-latek.

Więcej o: