Młodzi Irańczycy wyszli na ulice w rejonie dwóch uniwersytetów w stolicy. Upamiętnili ofiary i protestowali przeciwko działaniom irańskich władz w sprawie zestrzelonego samolotu ukraińskich linii lotniczych, m.in. początkowemu ukrywaniu prawdy.
Komunikat do protestujących Irańczyków wystosował prezydent USA Donald Trump. Opublikował dwa wpisy na Twitterze, zarówno po angielsku jak i w języku perskim.
"Do odważnego, cierpiącego od dawna ludu Iranu: byłem po waszej stronie od początku mojej prezydentury i moja administracja dalej będzie po waszej stronie. Uważnie śledzimy wasze protesty i jesteśmy zainspirowani waszą odwagą" - napisał. W kolejnym tweecie dodał, że władze Iranu muszą zezwolić obserwatorom praw człowieka działać na miejscu i raportować o sytuacji protestujących. "Nie może dojść do kolejnej masakry pokojowych demonstrantów, ani do wyłączenia internetu. Świat patrzy" - stwierdził.
Pisząc o ofiarach nawiązał do ostatnich długich protestów antyrządowych w Iranie. Były one spowodowane radykalnymi podwyżkami cen paliwa i rosnącą biedą. Po kilku dniach protestów władze odcięły w kraju dostęp do Internetu i brutalnie spacyfikowały protesty. Brak jest w tej sprawie dokładnych danych, ale organizacje praw człowieka szacują, że miejscowe służby mogły zabić od 300 do kilku tysięcy osób.
Warto zwrócić uwagę, że protesty antyrządowe wcale nie muszą oznaczać poparcia dla działań USA czy administracji Trumpa. W oświadczeniu opublikowanym przez grupę protestujących studentów potępiona jest zarówno "niekompetencja" i represje ze strony reżimu, jak i obecność Amerykanów na Bliskim Wschodzie, która "nie przyniosła nic poza chaosem".
Filmy i informacje o sobotnich demonstracjach w Teheranie pojawiły się nie tylko w mediach społecznościowych, ale także, co dość niezwykłe, w irańskich rządowych agencjach prasowych. Według agencji Fars w protestach wzięło udział około tysiąca osób. Studenci zarzucili władzom, że okłamywały ich w sprawie katastrofy samolotu, który rozbił się w środę w Teheranie. Dopiero po trzech dniach władze, pod presją krajów Zachodu, przyznały, że maszyna została omyłkowo zestrzelona.
Studenci w Teheranie krzyczeli “kłamcy, kłamcy”, a niektórzy domagali się dymisji Najwyższego Przywódcy Iranu, ajatollaha Alego Chameneiego. Takie postulaty są w Iranie rzadkie. Wieczorne demonstracje zostały rozpędzone przez policję, która miała użyć gazu łzawiącego. Według niepotwierdzonych informacji, do protestów miało też dojść w innych miastach, w tym w Isfahanie.
W czasie manifestacji w Teheranie na krótko zatrzymano brytyjskiego ambasadora w Iranie. Rob Macaire miał według służb “organizować wrogie demonstracje”. Dyplomatę ostatecznie zwolniono, ale władze w Londynie w ostrych słowach zarzuciły Iranowi poważne złamanie prawa międzynarodowego.
W katastrofie samolotu ukraińskich linii lotniczych zginęło 176 osób. Doszło do niej w czasie najpoważniejszej od lat eskalacji napięcia między Iranem a Stanami Zjednoczonymi. Zaczęła się ona, gdy na początku stycznia pocisk wystrzelony z amerykańskiego drona zabił najważniejszego irańskiego dowódcę wojskowego, generała Kasima Sulejmaniego. Stany Zjednoczone oskarżały go o terroryzm i planowanie ataków na amerykańskie placówki dyplomatyczne. W odwecie kilka dni później Iran ostrzelał dwie amerykańskie bazy w Iraku. Kilka godzin po ostrzale ukraiński samolot rozbił się w Teheranie. Irańskie władze zaprosiły już lotniczych ekspertów ze świata, by pomogli w dochodzeniu szczegółowych przyczyn katastrofy.
Co trzeba wiedzieć o sytuacji w Iranie: