Prezydentka Estonii Kersti Kaljulaid swoje urodziny obchodziła 30 grudnia 2019 roku - okrągłe, bo 50. Jednak dopiero teraz światło dzienne ujrzała historia pewnego prezentu, który trafił do Kaljulaid od ambasady Federacji Rosyjskiej w Tallinie.
W skład prezentu - donosił "Eesti Ekspress" - weszły kwiaty, cukierki i wino musujące. Ten ostatni podarunek miał jednak konkretną, wręcz międzynarodową wadę. Na butelce wina można było bowiem przeczytać: "Krym - Federacja Rosyjska". Informowano, że butelka została zwrócona przez Kaljulaid, jak można się domyślić w geście protestu. - Krym został nielegalnie zaanektowany przez Rosję w 2014 roku, a aneksja jest nieuznawana przez większość społeczności międzynarodowej.
Aleksiej Puszkow, rosyjski polityk, zatweetował, że najwidoczniej prezydentka Estonii podarunek "uznała za słaby trolling". Wspomniał też, że ambasador jednego z krajów UE (nie podał z którego), kiedyś odmówił mu w ogóle wypicia wina z Krymu. Rosjanin swoim wpisem rozpętał więc burzę, zwłaszcza że ze strony estońskiej nie padło wtedy jeszcze oficjalne potwierdzenie, że do sytuacji w ogóle doszło.
Dopiero po wpisie rosyjskiego polityka portal delfi.ee przekazał, że wino rzeczywiście zostało zwrócone. Potwierdził to jeden z doradców prezydentki Kaljulaid Taavi Linnamäe. Portal delfi.ee informację na ten temat zatytułował zresztą: "Mały koń trojański w wojnie informacyjnej".
>>> "Świadkowie Putina" fragment filmu: