19-latka wychodziła z siedziby cypryjskiego sądu płacząc, w otoczeniu swojej najbliższej rodziny. Brytyjka została skazana za publiczne pomówienie 12 mężczyzn, którzy mieli dopuścić się gwałtu. Kara więzienia została zawieszona na trzy lata. Dodatkowo 19-latka musi zapłacić 148 euro opłat sądowych.
Jak informuje dziennikarka BBC Anna Holligan, podczas ogłaszania wyroku słychać było protestujące przed sądem kobiety, które wykrzykiwały hasła wspierające 19-latkę, takie jak "wierzymy ci" czy "nie znaczy nie". W proteście udział wzięły nie tylko osoby mieszkające na Cyprze, ale też około 50 kobiet, które przyjechały specjalnie z Izraela.
Do gwałtu miało dojść w lipcu w popularnym kurorcie Ayia Napa na Cyprze. Brytyjka zgłosiła wtedy, że została zgwałcona w pokoju hotelowym przez grupę 12 Izraelczyków. Mężczyźni mieli wtedy od 15 do około 22 lat. Później 19-latka wycofała zeznania, przez co została aresztowana. Izraelczycy natomiast zostali zwolnieni z aresztu, nie usłyszeli żadnych zarzutów i opuścili Cypr.
Podczas rozprawy 19-latka przyznała, że przebywała w pokoju hotelowym z jednym z Izraelczyków, z którym była w związku. Później jednak w pokoju mieli zjawić się jego koledzy, którzy ją zgwałcili. Nastolatka dodała, że wycofała zeznania pod naciskiem policji oraz z powodu przesłuchań, podczas których nie towarzyszył jej prawnik. Zarzuty Brytyjki zostały jednak odrzucone przez prokuraturę i sąd.
Patolog sądowy powołany przez obronę zeznał, że ślady na ciele 19-latki odpowiadają obrażeniom, jakie odnoszą ofiary gwałtu. Nastolatka we wtorek wróci do Wielkiej Brytanii, jednak obrona nie zamierza rezygnować z apelacji: "Nie czujemy, by wyrok wydany został w sprawiedliwy sposób. Nie czujemy sprawiedliwości w sposobie prowadzenia śledztwa przez policję, co zmusza nas do zastanowienia się nad złożeniem apelacji do Sądu Najwyższego Cypru a nawet Europejskiego Trybunału Praw Człowieka".