Pogrzeb Sulejmaniego i al-Muhandisa odbywa się w stolicy Iraku, Bagdadzie. Niedaleko niej Amerykanie przeprowadzili atak z użyciem drona, który osobiście zlecił prezydent Donald Trump.
Jak podaje agencja Associated Press, żałobnicy to przede wszystkim mężczyźni w czarnych mundurach militarnych. Niosą flagi Iraku oraz wspieranych przez Iran bojówek i skandują "śmierć Ameryce!". IAR donosi, że wielu trzyma też portrety irańskiego przywódcy ajatolllaha Ali Chamaneiego.
Protesty odbywały się już w piątek, nie tylko w Iraku, ale i Iranie i innych państwach regionu.
>>> Tysiące ludzi wyszły na ulice irańskich miast po zabiciu generała Sulejmaniego [Źródło: Ruptly/x-news]:
Kondukt wyruszył z szyickiej dzielnicy Bagdadu, potem przeszedł do części miasta, gdzie znajdują się siedziby instytucji rządowych i placówki dyplomatyczne. Tam do procesji dołączyli przedstawiciele władz Iraku, między innymi premier Adil Abdel Mahdi. Uroczystości mają być kontynuowane w świętych miastach szyitów - Karbali i Nadżaf.
Wieczorem trumna z ciałem generała Kasima Sulejmaniego zostanie przetransportowana do Teheranu. Uroczystości żałobne są następnie planowane w świętym dla szyitów mieście Mashad, przy będącej celem pielgrzymek świątyni imama Rezy. Pogrzeb irańskiego wojskowego odbędzie się 7 stycznia w jego rodzinnym mieście Kerman w środkowej części Iranu. Władze w Teheranie ogłosiły trzydniową żałobę po jego śmierci.
Generał Kasim Sulejmani zginął w piątek nad ranem w ataku amerykańskiego drona, niedaleko lotniska w Bagdadzie. Wraz z nim śmierć poniosło 5 innych osób, w tym przywódca proirańskiej bojówki w Iraku, Sił Mobilizacji Ludowej. Donald Trump, który osobiście zlecił ten atak, nie informując o nim Kongresu, powiedział, że Sulejmani "przygotowywał bezpośredni i groźny atak na amerykańskich dyplomatów i żołnierzy". Jego zdaniem miało to zatrzymać wojnę, a nie ją rozpocząć. Z kolei irańskie władze ogłosiły, że zabójstwo to jest przez nich traktowane jako wypowiedzenie wojny przez Stany Zjednoczone.
Sulejmani był dowódcą irańskiej brygady Al-Kuds, sił specjalnych Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej. Określano go jako jednego z najważniejszych irańskich dowódców, "władcę marionetek" kształtującego wydarzenia na Bliskim Wschodzie.
Napięcie w regionie rośnie. Pojawiają się różne, sprzeczne informacje. W nocy z piątku na sobotę miało dojść do kolejnego ataku w Iraku. Irakijczycy twierdzili najpierw, że to Amerykanie zaatakowali z powietrza konwój wspieranych przez Iran bojówek, potem przekazali, że uderzenie trafiło w konwój medyczny, a kilka godzin później iracka armia poinformowała, że taki atak nie miał miejsca.