Po zabiciu Sulejmaniego rośnie napięcie na Bliskim Wschodzie. "Budzimy się w bardziej niebezpiecznym świecie"

- Budzimy się w bardziej niebezpiecznym świecie - skwitowała francuska polityczka Amélie de Montchalin, komentując w piątek doniesienia o zabiciu przez USA irańskiego generała Kasima Sulejmaniego. Spływające z kolejnych części świata informacje o dyplomatycznych reakcjach, wojskowych manewrach i antyamerykańskich protestach potwierdziły jej słowa.

W czwartek w nocy USA przeprowadziły atak w rejonie lotniska w Bagdadzie, w którym zginął generał Kasim Sulejmani oraz dziewięć towarzyszących mu osób. Dowódca irańskich wojsk specjalnych odpowiedzialny był za niemal wszystkie operacje wojskowe w regionie oraz - jak twierdzą Amerykanie - za atak na ambasadę USA w Bagdadzie. W reakcji na zabójstwo generała tysiące osób wyszło na ulice nie tylko Iranu, lecz także w innych państwach regionu. W wielu miejscach w czasie piątkowych modłów szyiccy imamowie wzywali do odwetu.

>>> Tysiące ludzi wyszły na ulice irańskich miast po zabiciu generała Sulejmaniego. Zobacz wideo:

Zobacz wideo

Iran zapowiada odwet, Trump broni ataku USA

Rada Bezpieczeństwa Narodowego Iranu zapowiedziała, że Iran pomści zabitego w wyniku nalotów rakietowych USA dowódcę "we właściwym miejscu i czasie". Prezydent Iranu Hassan Rouhani określił zabójstwo "haniebnym przestępstwem" i zapewnił, że odwet nastąpi.

Donald Trump oświadczył, że Sulejmani "był bezpośrednio i pośrednio odpowiedzialny za śmierć milionów ludzi" oraz "powinien zostać usunięty już wiele lat temu". Stany Zjednoczone podjęły decyzję o skierowaniu na Bliski Wschód trzech tysięcy żołnierzy oraz zaapelowały do swoich obywateli o natychmiastowe opuszczenie Iraku. Również izraelska armia została postawiona w stan gotowości. Po amerykańskim ataku gwałtownie wzrosły ceny ropy.

Czytaj więcej: Ropa naftowa drożeje coraz bardziej. Iran traci ważnego generała w ataku USA, Irak ostrzega przed wojną

Donald TrumpDonald Trump Fot. Andrew Harnik / AP Photo

Eskalacja kryzysu na Bliskim Wschodzie

Zabicie generała Kasima Sulejmaniego oznacza znaczącą eskalację konfliktu między Stanami Zjednoczonymi a Iranem, który trwa z różną intensywnością od czasu, kiedy w 2015 roku Donald Trump wycofał się z porozumienia nuklearnego i nałożył na Teheran dotkliwe sankcje gospodarcze.

Atak nastąpił na początku roku w czasie przeprowadzania procesu ws. impeachmentu Donalda Trumpa oraz coraz bardziej dynamicznej kampanii prezydenckiej w Stanach Zjednoczonych. Zwolennicy urzędującego prezydenta przekonują, że decyzja o zabiciu Sulejmaniego może doprowadzić do zmiany władz w Teheranie oraz zniechęcić Iran do agresywnej polityki wobec USA. Przeciwne zdanie mają amerykańscy Demokracji. Potencjalny kontrkandydat Trumpa w wyborach prezydenckich Joe Biden napisał, że Trump "wrzucił dynamit do beczki prochu" i doprowadził do tego, że Stany Zjednoczone znalazły się "na krawędzi wielkiego konfliktu na Bliskim Wschodzie".

Zabicie irańskiego generała ma już globalne konsekwencje. Unia Europejska przestrzega przed wybuchem przemocy. Rosja potępiła akcję USA i stwierdziła, że "Sulejmani z oddaniem służył ochronie narodowych interesów Iranu". Chiny wyraził "głębokie zaniepokojenie" sytuacją w regionie. Wielka Brytania i Niemcy podkreśliły, że Iran również ponosi odpowiedzialność za sytuację na Bliskim Wschodzi.

Nie ma na razie reakcji największego wroga Iranu w regionie, sprzymierzonej z USA Arabii Saudyjskiej. Turcja ostrzegła, że zabójstwo może doprowadzić do eskalacji napięcia, a ministerstwa spraw zagranicznych Egiptu, Libanu i Zjednoczonych Emiratów Arabskich wezwały wszystkie kraje do powściągliwości. Premier Izraela Benjamin Netanjahu powiedział, że wspiera działania Trumpa. Przywódca Hezbollahu, Hassan Nasrallah, zaapelował o stawienie oporu USA "na całym świecie" i pomszczenia zabójstwo Sulejmaniego.

W samym Iraku, gdzie zginął generał Sulejmani, premier Adil Abd al-Mahdi potępił atak, a przywódcy szyickich ugrupowań wezwali do wydalenia wojsk USA z ich kraju. W sobotę na nadzwyczajnej sesji ma się zebrać parlament w Bagdadzie. Irak jest jednym z najbliższych sojuszników Iranu, a Sulejmani wielokrotnie składał tam wizyty. W ostatnich tygodniach doradzał miejscowym władzom, jak pacyfikować przetaczające się przez Bagdad antyrządowe protesty.

Chłopiec z portretem generała Kassema SulejmaniegoChłopiec z portretem generała Kassema Sulejmaniego Fot. Vahid Salemi / AP Photo

Andrzej Duda zabrał głos ws. wydarzeń w Iraku. "Działamy z rozwagą"

Na wydarzenia w Bagdadzie zareagował też prezydent Andrzej Duda, który zapewnił, że zwrócił się do ministra spraw zagranicznych o udzielenie szczegółowych informacji w sprawie aktualnej sytuacji. 

"Zapewniam, że w sprawie ostatnich wydarzeń w Iraku działamy spokojnie i z rozwagą, mając na względzie w pierwszej kolejności bezpieczeństwo i interes Polski oraz naszych Obywateli" - napisał na Twitterze prezydent Andrzej Duda

Ponadto prezydent polecił Biuru Bezpieczeństwa Narodowego monitorowanie sytuacji w ciągłym kontakcie z Ministerstwem Obrony Narodowej, Ministerstwem Spraw Zagranicznych, Stałym Przedstawicielstwem RP przy NATO oraz miejscowymi placówkami dyplomatycznymi. Duda wyraził nadzieję na deeskalację konfliktu, a także utrzymanie jedności euroatlantyckiej, służącej zapewnieniu stabilności w regionie.

Więcej o amerykańskim ataku w Bagdadzie:

Więcej o: