Generał Kasim Sulejmani zginął w wyniku amerykańskiego ostrzału rakietowego w stolicy Iraku, wraz z dowódcą irackiej milicji Kataib Hezbollah, Abu Mahdim al-Muhandisem. Śmierć poniosło też co najmniej 5 innych osób.
Sulejmani był dowódcą brygady al-Kuds, elitarnej jednostki irańskiego Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej. Służył w irańskich siłach zbrojnych od wojny iracko-irańskiej i z czasem stał się jednym z najbardziej wpływowych dowódców wojskowych nie tylko w Iranie, ale w całym regionie. Siłami al-Kuds dowodził od ponad 20 lat. Sam generał i jego jednostka była zaangażowana w kształtowanie irańskiej polityki w regionie i konflikty zastępcze w Iraku, Syrii czy Jemenie. Korpusu Strażników Rewolucji to nie tylko jednostka wojskowa - ma też silny wpływ ekonomiczny i wg szacunków pośrednio i bezpośrednio kontroluje nawet 1/3 irańskiej gospodarki, opisywało BBC.
W 2013 roku "New Yorker" opisywał generała jako "zmieniającego kształt Bliskiego Wschodu", a siły al-Kuds porównywał do "połączenia CIA i sił specjalnych", które odpowiadają za "zabójstwa przeciwników, uzbrajanie sojuszników" i "kierowanie siecią milicji, które zabiły setki Amerykanów w Iraku". Jednak pomimo wielkiego wpływu na wydarzenia w regionie pozostawał w cieniu i był nazywany "tajemniczym dowódcą" czy "zabójczym władcą marionetek". Jeden z cytowanych przez magazyn agentów CIA powiedział, że Sulejmani to "najpotężniejsza postać na Bliskim Wschodzie, a nikt o nim nie słyszał". Wpływy sięgały też dalej i generał miał stać za planowaniem ataków np. w Tajlandii czy Indiach.
"Sulejmani przekształcił się z wojskowego przywódcy do działającego w cieniu władcy marionetek, który polegał na sprycie i talencie, by wzmocnić irańskie wpływy międzynarodowe. Jego błyskotliwość, efektywność i poświęcenie dla kraju były podziwiane przez sojuszników i potępiane przez krytyków. Wszyscy zgodzą się, że silna ręka skromnego lidera prowadziła irańską politykę przez dekady"
- opisywał były amerykański generał Stanley A. McChrystal.
Przed siedmioma lat "New Yorker" pisał, że "teraz Sulejmani zwraca się ku Syrii". Efekty tego były bardzo widoczne. Wsparcie Iranu (obok Rosji) było jednym z czynników, które pozwoliły reżimowi Baszara Al-Asada odwrócić trend wojny domowej i zacząć pokonywać rebeliantów i islamistów. Dziś prawie cała Syria jest z powrotem pod kontrolą Damaszku, a w kraju zainstalowano nowe irańskie i proirańskie siły.
Generał był szanowany, a nawet podziwiany przez część Irańczyków jako bohater wojenny i "ikoniczna postać" - opisywało AP. Pomimo swojej władzy zachowywał skromny publiczny wizerunek, opisywał siebie jako "prostego żołnierza". Jednocześnie był w bliskich relacjach z Najwyższym Przywódca Iranu, a także m.in. liderem Hezbollahu Hasanem Nasrallahem. "New Yorker" opisywał, że zachodni agenci wywiadów traktowali go jako "specjalną kategorię wroga", który jest "zarówno znienawidzony i podziwiany". "Zdobył niemal mityczny status wśród wrogów i był ubóstwiany przez konserwatywnych zwolenników" - opisuje "Washington Post".
Ropa naftowa gwałtownie drożeje. To efekt ataku USA, w którym zginął kluczowy irański generał >>