O sprawie pisaliśmy już na Gazeta.pl: Kinga i Bartek Bednarzowie, Polacy mieszkający w Szwecji, stracili 19-letniego syna Dennisa w tym roku. Nastolatek zginął w wypadku samochodowym. Rodzice planowali rozsypać prochy syna w morzu - dlatego udali się na Cypr pod koniec roku. Jednak urna została skradziona z ich auta - była wewnątrz plecaka, który padł łupem złodziei.
Kinga Bednarz zamieściła w sieci zdjęcie drewnianej urny z wzorem przypominającym ważkę i apelowała do złodziei, by oddali jej prochy syna. Pierwszy wpis pochodził z 27 grudnia, sprawę opisało m.in. BBC, a policja zaczęła poszukiwania złodziei.
Urna wróciła do małżeństwa Bednarzy już 30 grudnia. Cypryjska policja - donosi BBC - zatrzymała troje obywateli Cypru w tej sprawie. Dwóch mężczyzn i jedna kobieta usłyszeli zarzuty m.in. kradzieży. Natomiast Kinga Bednarz nie kryła z kolei radości ze szczęśliwego finału sprawy, pisząc: "Cuda naprawdę się zdarzają!".
Kobieta zresztą poświęciła w swoim wpisie na Facebooku kilka zdań złodziejom, rzucając też inne spojrzenie na sprawę.
Jak się okazuje, jeden ze złodziei wysłał jej wiadomość w języku greckim, a później zadzwonił (za tłumaczy służyli znajomi kobiety). Tak zrelacjonowała to Bednarz:
Złodziej zadzwonił do mnie, by upewnić się, że otrzymałam jego wiadomość. Ciągle powtarzał: "Przepraszam, przepraszam, nie chciałem Cię zranić". Płakał, my też płakaliśmy.
Policja później przeszukała miejsce wskazane przez złodzieja i to tam znalazła poszukiwaną urnę.
Proszę o łaskę dla tych ludzi, nie są źli, zrobili tylko coś głupiego. Ale na koniec oddali nam syna! Mam nadzieję, że dostaną szansę na to, by wieść szczęśliwe życie. Modlimy się za nich i jesteśmy niezmiernie wdzięczni
- opisała Bednarz.