Jak informuje BBC 19-letni syn Dennis zmarł tego lata w Szwecji w wypadku samochodowym. Jego rodzice, Kinga i Bartek Bednarz, postanowili że zgodnie z życzeniem syna, rozsypią jego prochy tam, gdzie jest "ciepło i pięknie". W związku z tym postanowili udać się na Cypr.
Rodzice chcieli rozsypać prochy Dennisa w morzu. Wcześniej jednak zatrzymali się w znajdującej się niedaleko plaży restauracji. Urna z prochami zamknięta była w drewnianym pudełku, który włożony został do czarnego plecaka.
- "Kiedy wyszliśmy z restauracji zauważyliśmy, że nas samochód został okradziony. Ktoś zniszczył szybę i zabrał ze środka plecak oraz inne nasze bagaże. (...) Złodziej nie musi oddawać pozostałych naszych rzeczy, prosimy tylko o zwrot drewnianej urny z prochami naszego syna" - napisała matka Dennisa na swoim Facebooku. Na urnie znajduje się imię syna, wzór przypominający motyla oraz daty jego urodzin i śmierci: 2000-2019.
- Nie byliśmy w stanie spędzić świąt w domu bez naszego syna. Chcieliśmy uciec daleko, w jakieś ciepłe miejsce, żeby tam zamknąć najgorszy rok w naszym życiu - powiedziała Kinga Bednarz w rozmowie z BBC.