Dostawcą kartek dla brytyjskiej sieci Tesco jest Zhejiang Yunguang Printing. Firma w rozmowie z chińskim dziennikiem "Global Times" zaprzeczyła, że współpracuje z chińskim więzieniami.
"Dowiedzieliśmy się o tym dopiero, gdy skontaktowały się z nami niektóre zagraniczne media. Nigdy czegoś takiego nie zrobiliśmy. Dlaczego podają oni (media - red.) nazwę naszej firmy? Czy mają jakikolwiek dowód, że współpracowaliśmy z jakimkolwiek więzieniem?" - czytamy w cytowanym przez Global Times stanowisku. Firma stwierdziła, że doniesienia w brytyjskich mediach są motywowane politycznie, a ich celem jest podważenie przestrzegania praw człowieka w Chinach. Zhejiang Yunguang Printing zasugerowała, że całe wydarzenie mogło zostać "sfabrykowane".
>>> Największy na świecie system pracy przymusowej mają Chiny
Do opisywanej przez media wiadomości w świątecznej kartce odniosło się też chińskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. W poniedziałek rzecznik resortu Geng Shuang nazwał doniesienia brytyjskich mediów "farsą", stworzoną przez brytyjskiego dziennikarza. Stwierdził, że zagraniczni osadzeni w więzieniu Qingpu w Szanghaju nie są zmuszani do pracy.
W niedzielę przywoływaliśmy doniesienia brytyjskiego "Sunday Times" na temat świątecznej kartki, którą kupiła sześcioletnia Florence Widdicombie. W środku kartki z wizerunkiem kota w czapce świętego Mikołaja znajdowała się wiadomość o treści: "Jesteśmy zagranicznymi więźniami w Qingpu w gminie Szanghaj w Chinach zmuszonymi do pracy wbrew naszej woli. Prosimy, pomóżcie nam nam i powiadomcie organizacje broniące praw człowieka".
W wiadomości miała znaleźć się też informacja, by o sytuacji więźniów poinformować Petera Humphreya, który w latach 2013 - 2015 odsiadywał wyrok w więzieniu Qingpu w Szanghaju i który opisał sprawę kartki w "Sunday Times". Humphrey wyznał, że prawdopodobnie wie, który z więźniów mógł napisać taki list, ale nigdy tego nie ujawni. Dodał również, że więźniowie są tam przetrzymywani w fatalnych warunkach, ale gdy on był za kratami, praca tam nie była obowiązkowa. Według Petera Humphreya, spora grupa więźniów przebywa w zakładzie na podstawie naciąganych czy też nawet nieprawdziwych zarzutów.
Gdy sprawę kartki opisały media, Tesco wszczęło wewnętrzne śledztwo i zawiesiło współpracę z chińskim dostawcą. W tym tygodniu maja odbyć się spotkania z przedstawicielami firmy.