Obywatele Zjednoczonego Królestwa wybiorą 650 posłów. Nie wszyscy zasiądą w ławach, bo północnoirlandzka partia polityczna Sinn Feinn bojkotuje Izbę Gmin, domagając się zjednoczenia Irlandii i Irlandii Północnej.
Wyniki tak zwanych exit polls poznamy o godzinie 23.00 czasu polskiego. Potem rozpocznie się całonocne liczenie głosów. Poszczególne okręgi zgłaszać będą wyniki aż do rana.
Zobacz także: Paweł Kowal o wyborach w Wielkiej Brytanii. "To nowe referendum"
Wszystkie sondaże wskazują na zwycięstwo Partii Konserwatywnej. Kluczowe będą jednak jego rozmiary. Dwa i pół roku temu prawica pod wodzą poprzedniczki Borisa Johnsona Theresy May wygrała wybory, ale nie uzyskała większości, co było jedną z głównych przyczyn paraliżu Izby Gmin.
- Przez większą część kampanii widzieliśmy, że prawica dość spokojnie prowadzi. Ale ostatnio Partia Pracy zaczęła iść w górę, dystans zaczął się zmniejszać - podkreśla w rozmowie z Polskim Radiem Chris Curtis z ośrodka badawczego YouGov. Ostatni, pogłębiony sondaż wykonany przez firmę wskazuje, że najbardziej prawdopodobny wariant to "stabilna, lecz niewielka" większość Konserwatystów.
Nie można wykluczyć tak zwanego "parlamentu zawieszonego", czyli takiego, w którym żadna partia nie ma większości. To znów postawiłoby pod znakiem zapytania termin brexitu lub też nawet to, czy do niego dojdzie.
"Dokończyć brexit" - to obietnica Borisa Johnsona, powtarzana wielokrotnie podczas kampanii. Przywódca Konserwatystów podkreśla, że wynegocjował już z Unią Europejską umowę, która czeka tylko na przyjęcie w nowym parlamencie. Warunkiem, jak mówi wyborcom Boris Johnson, jest to, by w Izbie Gmin większość uzyskała prawica.
- Możemy błyskawicznie przełamać ten pat - mówił w tym tygodniu przywódca Konserwatystów. Zilustrował to nawet siadając za kierownicą koparki, która rozbiła stworzony z kartonów mur z napisem "impas". Prawica ostrzega, że jeśli nie wygra tych wyborów, pozostałe ugrupowania doprowadzą do kolejnej zwłoki lub nawet odwołania wyjścia z Unii Europejskiej.