Do rozmów podczas szczytu tzw. "czwórki normandzkiej" Putin odniósł się w trakcie spotkania z Radą Praw Człowieka, ciałem konsultacyjnym przy prezydencie Rosji. - Strona ukraińska cały czas podnosi kwestię, by dać im możliwość zamknięcia granicy przy pomocy wojsk - stwierdził Putin.
Wyobrażam sobie, co się zacznie. Będzie Srebrenica i tyle
- dodał prezydent Rosji.
W ten sposób Putin odniósł się do masowych egzekucji wykonanych na ponad ośmiu tysiącach muzułmanów przez paramilitarne oddziały Serbów w 1995 r. podczas wojny w Bośni i Hercegowinie. Masakra w Srebrenicy uznawana jest za największe ludobójstwo w Europie od czasu II wojny światowej.
Podczas spotkania przywódców Ukrainy, Rosji, Niemiec i Francji na temat Donbasu ustalono, że ma się odbyć kolejna wymiana więźniów między Ukrainą i Rosją. Uzgodniono też zawieszenie broni. Punktem spornym między Kijowem i Moskwą jest przeprowadzenie w Donbasie lokalnych wyborów i odzyskanie przez Ukrainę kontroli nad granicą z Rosją. Za cztery miesiące ma odbyć się kolejne spotkanie w formcie normandzkim w tej sprawie.
Prezydent Wołodymyr Zełenski podkreśla, że Ukraina chce, aby wybory były poprzedzone odzyskaniem kontroli nad granicą z Rosją w Donbasie. Ukraina domaga się też wycofania rosyjskich sił i rozbrojenia prorosyjskich bojówkarzy. Tymczasem zdaniem prezydenta Rosji Władimira Putina, mińskie uzgodnienia mówią dokładnie co innego, bo jest w nich napisane, że Ukraina rozpocznie odzyskanie kontroli nad granicą dopiero następnego dnia po lokalnych wyborach.
W komunikacie wydanym po spotkaniu przywódców czterech krajów napisano też o potrzebie implementacji do ukraińskiego prawa tak zwanej Formuły Steinmeiera mówiącej o lokalnych wyborach w Donbasie oraz o objęciu regionu specjalnym statusem.
>>> Porozumienie z Rosją wywołało konflikty w Kijowie. Zobacz jak wyglądały:
Ukraiński prezydent w rozmowie z mediami skomentował paryski szczyt na temat Donbasu z przywódcami Rosji, Niemiec i Francji, a także swoja bezpośrednią rozmowę z Władimirem Putinem. Wynik rozmów w Paryżu określił jako "remis". Podkreślił, że trudno mówić o wygranych podczas rozmów na szczycie w Paryżu, ponieważ nie rozwiązano spornej kwestii kontroli Donbasu w trakcie ewentualnych wyborów.
Zełenski potwierdził też, że podczas jego spotkania z prezydentem Rosji omówiono kwestię podpisania kontraktu na tranzyt rosyjskiego gazu. Jak podkreślił, są większe szanse na podpisanie kontraktu według lepszych warunków, niż do tej pory proponowano. Obecna umowa kończy się wraz z nowym rokiem, a dotychczasowe pertraktacje między Rosją i Ukrainą nie przynosiły skutku.
Choć na Ukrainie po spotkaniu przywódców normandzkiej czwórki dominują na Ukrainie pozytywne komentarze politycy opozycji są sceptyczni. Część polityków przekonuje, że ustalenia z Paryża w dalszej perspektywie mogą mieć negatywne skutki.
Szefowa partii Batkiwszczyna Julia Tymoszenko oświadczyła, że pozytywnie odnosi się do odnowienia dialogu w sprawie Donbasu oraz ustaleń co do wymiany jeńców. Jednak inne ustalenia, które znalazły się w dokumencie końcowym szczytu w formacie normandzkim, budzą jej zdaniem zaniepokojenie. Chodzi o zapowiedź legitymizowania w ukraińskim prawie tzw. formuły Steinmeiera mówiącej o lokalnych wyborach w Donbasie i objęciu regionu specjalnym statusem.
Również były prezydent Petro Poroszenko stwierdził, że nie ma podstaw do euforii w związku ze wczorajszym spotkaniem w Paryżu. Jak dodał, nie ma perspektywy szybkiego pokoju, bo pokój nie wchodzi w plany Kremla. Były prezydent podkreślił, że miał wrażenie, iż w Paryżu prezydenta Władimira Putina interesowały jedynie sprawy tranzytu gazu. Poroszenko przestrzegł ukraińskie władze, by nie dały się złapać na, jak to określił, rosyjski haczyk gazowy.
>>> Władysław Bartoszewski przekonuje, że Polska nie powinna kupować węgla z Donbasu. Zobacz dlaczego: