Zanim w środę rozpoczął się właściwy szczyt NATO w Londynie, światowi przywódcy uczestniczyli we wtorek wieczorem w przyjęciu w Pałacu Buckingham. To tam kamery uchwyciły rozmowę, o której zaczął spekulować cały świat.
Początkowo brzmiała ona jak niewinna pogaduszka między premierem Kanady Justinem Trudeau, premierem Wielkiej Brytanii Borisem Johnsonem, prezydentem Francji Emmanuelem Macronem i premierem Holandii Markiem Rutte. Wygląda na to, że nie wiedzieli, że są nagrywani.
>>> Tak ćwiczy NATO, to trzeba zobaczyć:
Zaczęło się od pytania Johnsona do Macrona, "dlaczego się spóźnił". Wtedy głos zabiera premier Kanady, który rzuca:
Spóźnił się, ponieważ konferencja prasowa trwała chyba z 40 minut. Tak! 40 minut. Ogłosił, że...
Wtedy wątek się urywa, a później wypowiada się Macron, ale ponieważ stał tyłem do kamery, nie zarejestrowano wyraźnie komentarza prezydenta Francji. Dalsza część nagrania to znowu Trudeau mówiący:
Po prostu oglądałeś, jak szczęki jego ludzi opadają.
O kim mówił Trudeau? Już od początku wszystko wskazywało na to, że o prezydencie USA Donaldzie Trumpie, który rzeczywiście tego dnia miał aż dwie konferencje, jedną trwającą prawie 40 minut, a drugą ponad 50. Zaledwie dzień po bankiecie w pałacu o nagranie został zapytany Donald Trump.
Jest dwulicowy
- odpowiedział prezydent USA pytany o Trudeau, choć dodał po chwili, że uważa go "za miłego gościa".
- Prawda jest taka, że wytknąłem mu, że nie płaci dwóch procent (chodzi o zobowiązanie państw NATO, by przekazywać 2 proc. PKB na obronność - red.). I wydaje mi się, że nie jest z tego powodu zadowolony. Kanada ma pieniądze, powinna płacić te 2 proc. - powiedział.