Do zdarzenia doszło w sobotę 23 listopada, około godziny 7 rano. 40-letnia Polka opuściła hotel, chcąc poszukać tego dnia pracy. Wówczas zbliżyło się do niej dwóch mężczyzn, którzy zażądali, aby dała im 20 lub 50 euro. Gdy kobieta odpowiedziała, że nie ma przy sobie gotówki, napastnicy próbowali wyrwać jej torebkę, a następnie powalili ją na ziemię.
- Zadali mi dwa lub trzy ciosy w twarz i głowę, bili mnie bez litości. Bardzo się bałam i czułam bardzo silny ból - powiedziała Polka w rozmowie z portalem Il Resto del Carlino.
>>> Policyjne lasso, które może zastąpić paralizatory
Kobieta wstała i zaczęła biec przed siebie, żeby uniknąć kolejnych uderzeń. Udała się do szpitala "Infermi" w Rimini. Na tamtejszym oddziale ratunkowym otrzymała pomoc i została szczegółowo przebadana. Wykonano m.in. badanie ginekologiczne, które wykluczyło przemoc seksualną.
40-latka z Polski zgłosiła sprawę na policję. W rozmowie z mediami powiedziała, że mężczyźni, którzy ją zaatakowali, mówili po włosku. Jej zdaniem pochodzili z Afryki Północnej i mieli ok. 20-25 lat.
Przypomnijmy, że w grudniu 2017 roku w Rimini na północnym wschodzie Włoch czteroosobowa grupa napadła na plaży na pochodzącą z Polski parę. Kobieta została brutalnie zgwałcona, a jej mąż dotkliwie pobity. Sprawcami było dwóch braci marokańskiego pochodzenia w wieku 15 i 17 lat, 16-letni Nigeryjczyk i 20-letni Kongijczyk. Zostali zatrzymani w ciągu kilku następnych dni. Śledczy ustalili, że brali oni także udział w dwóch innych napadach w Rimini. Ich ofiarami byli peruwiańska transseksualistka oraz włosko-etiopska para.