Jak podaje CNN, w środę zatrzymany został pierwszy podejrzany w sprawie. W chwili aresztowania miał on przy sobie kilka karabinów i dużą ilość amunicji. Jego tożsamość nie została ujawniona.
Według relacji krewnej rodziny Kendry Miller, 13-letni Devin Blake Langford, który jako jeden z niewielu nie został ranny, szybko przejął dowodzenie. Nastolatek przeszedł około 22 kilometrów, żeby znaleźć pomoc. - Po zobaczeniu, jak jego matka i bracia zostali zastrzeleni, Devin ukrył szóstkę rodzeństwa w krzakach i przykrył je gałęziami, aby zapewnić im bezpieczeństwo, gdy sam szedł po pomoc - relacjonuje kobieta.
Jego ranne rodzeństwo czekało w tym czasie w kryjówce. - Ponieważ długo nie wracał, jego dziewięcioletnia siostra opuściła pozostałe rodzeństwo, aby jeszcze raz spróbować uzyskać pomoc - mówi Miller. Dziewczynka, Mckenzie Rayne Langford, godzinami szła w ciemnościach, zanim ją odnaleziono, kilka godzin po uratowaniu pozostałych dzieci. Wcześniej w relacjach prasowych była wymieniana jako zaginiona.
Pięcioro dzieci było na tyle poważnie rannych, że zostało przetransportowanych helikopterem wojskowym do szpitala w Stanach Zjednoczonych. Ich stan określany jest jako "stabilny". Troje pozostałych dzieci jest pod opieką członków rodziny.
Rodzina LeBaron padła ofiarą ataku w wtorek w północnym Meksyku, na górzystym pograniczu stanów Chihuahua i Sonora. W wyniku wtorkowego ataku zginęło dziewięć osób, w tym trzy kobiety i sześcioro dzieci, wśród nich sześciomiesięczne bliźniaki, ośmio- i dziesięciolatek. Gangsterzy spalili samochody, którymi jechała rodzina. Niektóre z ofiar mogły spłonąć w nich żywcem.
Mormoni poruszali się samochodami typu SUV i prawdopodobnie lokalny kartel narkotykowy uznał ich za wrogi gang. Nie wszyscy członkowie rodziny są jednak przekonani, że atak był wynikiem tragicznej pomyłki.
Jak przypominają media, odłam mormońskiego Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich pojawił się w Meksyku na przełomie XIX i XX wieku po tym, jak w USA, a później w samym kościele mormońskim zakazano poligamii. Rodzina LeBaron miała osiedlić się w Meksyku w latach 40. ubiegłego stulecia.
W latach 70. i 80. brat lidera rodziny, Ervil LeBaron (miał 13 żon i 54 dzieci), założył sektę i przekonywał, że jej członkowie mają prawo zabijać grzeszników. Mieli zamordować co najmniej 25 osób w Utah, Kolorado, Teksasie i Meksyku. Ervil LeBaron trafił do więzienia, ale jego zwolennicy wciąż zabijali osoby ze stworzonej przez niego listy.
Lata później rodzina miała - jak powiedział jej rzecznik - "zatargi" z kartelami, które uważały LeBaronów za bardzo bogatą społeczność. W 2009 roku jedna z przestępczych grup porwała dwoje dzieci i zażądała miliona dolarów okupu. Rodzina nie zapłaciła, ale dzieci uwolniono. Jednak kilka miesięcy później porwano dwóch innych członków rodu - ci zostali zamordowani.