Amelie była pierwszą burzą, jaka przetoczyła się przez Francję tej jesieni. Spowodowała ona liczne zniszczenia. W niedzielne popołudnie na francuskim wybrzeżu wiał wiatr o prędkości 160 kilometrów na godzinę, który spowodował liczne przerwy w dostawie prądu. Dziesiątki pociągów zostało odwołanych lub opóźnionych, a kilka dróg zablokowanych z powodu powalonych drzew i zniszczonych linii energetycznych. Deszcze i wiatr uszkodziły także wiele domów i samochodów - relacjonuje "Deutsche Welle".
Firma Enedis, zajmująca się dystrybucją energii elektrycznej we Francji, poinformowała, że o godzinie 17 około 55 000 gospodarstw domowych nie miało dostępu do prądu. Problem ten dotyczył przede wszystkim mieszkańców Nowej Akwitanii. Firma zmobilizowała 1700 techników do jak najszybszego przywrócenia zasilania, ale napotkała trudności z powodu utrzymujących się trudnych warunków pogodowych.
Najsilniejsze podmuchy wiatru, osiągające prędkość 163 km/h odnotowano na przylądku Cap Ferret, ok. 50 km na zachód od Bordeaux. Nie ma informacji o ofiarach śmiertelnych burzy, ale zgłoszono zaginięcie siedemdziesięcioletniej kobiety po tym, jak ziemia osunęła się na jej dom wNicei. W południowo-zachodniej części kraju rannych zostało sześć osób. Większość z nich odniosła niewielkie obrażenia, w większości wyrządzone przez spadające gałęzie - informuje BBC, powołując się na doniesienia agencji AFP.