Do zdarzenia doszło w piątek 1 listopada w amazońskim rezerwacie Araribóia, w stanie Maranhão w Brazylii. Paulo Paulino Guajajara i towarzyszący mu Tainaky Tenetehar wpadli w zasadzkę drwali, którzy wycinają amazoński las deszczowy. Paulo Paulino Guajajara został zabity strzałem w głowę. Jego kompan został ranny i przetransportowany do szpitala. Jeden z drwali uznawany jest za zaginionego. Do tej pory jedak nie odnaleziono żadnego ciała - relacjonuje "The Guardian". O śmierci aktywisty poinformowała organizacja Articulação dos Povos Indígenas do Brasil.
Sérgio Moro, minister sprawiedliwości skrajnie prawicowego rządu Jaira Bolsonaro, potwierdził, że brazylijska policja prowadzi dochodzenie w sprawie zabójstwa. „Dołożymy wszelkich starań, aby pociągnąć do odpowiedzialności osoby odpowiedzialne za to poważne przestępstwo.” - napisał na Twitterze.
Paulo Paulino Guajajara był członkiem organizacji "Strażnicy Lasu", powołanej do życia w 2012 roku po to, aby zwalczać gangi drwali i chronić Amazonię przed nielegalną wycinką. Grupa Survival International twierdzi, że do tej pory zostało zabitych co najmniej trzech Strażników wraz z rodzinami - podaje BBC. Krytycy prezydenta Brazylii Jaira Bolsonaro uważają, że to jego polityka ośmieliła gangi drwali i pozwala na eskalację przemocy wobec aktywistów walczących z wylesianiem.
- Ludobójstwo brazylijskich Indian jest legitymizowane przez retorykę prezydenta - uważa liderka lokalnej społeczności Sonia Bone Guajajara.
Należy jednak podkreślić, że do zabójstw spowodowanych konfliktami o ziemię dochodziło także przed objęciem władzy przez Bolsonaro. W latach 1985–2017 w stanie Maranhão zginęło 157 osób. Tylko pięć spośród tych spraw trafiło do sądu - pisze "The Guardian".