Według najnowszych informacji uruchomienie pierwszego reaktora Białoruskiej Elektrowni Atomowej planowane jest na koniec stycznia. Siłownia powstała w obwodzie grodzieńskim, 20 kilometrów od miejscowości Ostrowiec, około 50 kilometrów od Wilna.
Rząd Litwy zdecydował, że kupi cztery miliony tabletek jodu. W ten sposób przygotowuje się do otwarcia elektrowni atomowej na Białorusi. W tym tygodniu zostanie ogłoszony przetarg na sprzedaż tabletek. Jak informuje litewski resort zdrowia, po tym, jak procedury związane z zakupem zostaną zakończone, będzie wiadomo, kiedy tabletki trafią do mieszkańców.
W przypadku katastrofy jądrowej tabletki mogą pomóc uchronić organizm przed radioaktywnym jodem. Gromadzi się on w tarczycy i może zwiększyć ryzyko zachorowania na raka tego organu. Ministerstwo zdrowia zapowiada, że tabletki trafią na Litwę, zanim elektrownia w Ostrowcu zacznie działać.
W przypadku elektrowni w Ostrowcu Wilno od dawna apelowało do opinii międzynarodowej o przyglądaniu się temu projektowi. Litwini podnosili przede wszystkim, że budowana przez Rosjan elektrownia stanowi bezpośrednie zagrożenie dla jej bezpieczeństwa narodowego. Prezydent Litwy Gitanas Nauseda, cytowany przez Biełsat, mówił:
Już podkreślaliśmy, że ta elektrownia jest budowana ze względów politycznych i niezgodnie z zaleceniami wynikającymi ze stres-testów.
Łotwa już zapowiedziała, że nie widzi problemów z kupowaniem prądu produkowanego w białoruskiej siłowni, gdy Wilno kategorycznie wykluczyło taką możliwość.
Na tym nie koniec - Wilno ma powody do szczegółowego przyglądania się elektrowni, ponieważ podczas jej budowy dochodziło do incydentów, które mocno nadwątliły zaufanie co do skrupulatności wykonawców.
Elektrownia miała być oddana do użytku o wiele wcześniej, ale np. w lipcu 2016 roku poinformowano, że podczas transportowania ważącego 330 ton korpusu reaktora, ten upadł z wysokości kilku metrów. Dopiero gdy nagłośniono sprawę, pod presją mediów, Białoruś zdecydowała o wymianie korpusu.
Problem w tym, że korpus... znowu obito. Tym razem w trakcie transportowania go w grudniu 2016 roku, już na Białorusi, uderzono nim o słup sieci elektrycznej. Rosyjski Rosatom, który wykonywał korpus, zapewniał, że incydent w żaden sposób nie doprowadził do uszkodzenia korpusu reaktora.