Premier Luksemburga Xavier Bettel wziął udział w odbywającej się w siedzibie ONZ w Nowym Jorku wtorkowej dyskusji "Kończąc mowę nienawiści wobec osób LGBTI w mediach społecznościowych i tradycyjnych - Wolność słowa a licencja na nienawiść?".
Polityk podzielił się własnymi doświadczeniami. Otwarcie mówi o swojej homoseksualnej orientacji - od 2015 r. jest mężem belgijskiego architekta Gauthiera Destenay'a.
- Pierwszą rzeczą, która była najtrudniejsza, było zaakceptowanie samego siebie. Kiedy uświadomiłem sobie, że jestem bardziej zainteresowany osobami tej samej płci, moją pierwszą reakcją było: "co pomyślą sobie moi przyjaciele, moja rodzina?". Kiedy powiedziałem, że zakochałem się w mężczyźnie, odpowiedzieli: "w końcu to przyznałeś. Wiedzieliśmy". Uff. Jeśli straciłbym wtedy przyjaciela, a nie straciłem żadnego, nie byłby to prawdziwy przyjaciel
- mówił. Jak dodał, "nigdy nie chciał być premierem gejem". - Jestem premierem i jestem gejem - podkreślił.
- Bycie gejem nie było moim wyborem. Nieakceptowanie tego jest wyborem. Zaakceptowanie samego siebie było bardzo trudne. Nie proszę ludzi o to, by osądzali, ale o to, by akceptowali. Homofobia to osobisty wybór. Trzeba z nią walczyć - zaznaczył szef luksemburskiego rządu.
- Wolność słowa może sięgać tak daleko, aż nie krzywdzisz innych. Nie możemy akceptować wszystkiego, co jest wypowiadane. Nie możemy zapomnieć, że akceptowanie wszystkiego sprawia, że wszystko staje się możliwe - mówił premier Luksemburga.
Polityk nawiązał też do wydarzeń z II Wojny Światowej. - Bycie Żydem, komunistą, socjalistą, liberałem, Romem, niepełnosprawnym, gejem, oznaczało bycie skazanym na śmierć. Kiedy widzę, że niektóre partie polityczne próbują zdobywać głosy, promując tak ekstremistyczne stanowiska, nie mogę tego zaakceptować na polu wolności słowa - powiedział Bettel.
- Jeśli pojedziesz do Auschwitz i zobaczysz pomieszczenia pełne włosów, szklanek, bagaży, za tym stała rodzina, osoba. Ta osoba nie popełniła przestępstwa - dodał.
Swoje przemówienie zakończył wyrażeniem nadziei, że kiedyś nadejdzie dzień, w którym nie trzeba będzie chwalić polityków za to, że są jacy są. - Mamy jedno życie, trzeba nim żyć - podsumował.