Jedną z pierwszych osób, które zabrały głos podczas poniedziałkowego otwarcia szczytu klimatycznego ONZ w Nowym Jorku, była Greta Thunberg, 16-letnia aktywistka. Nastolatka ostrzegała przed skutkami związanymi z globalnym ociepleniem.
- Ludzie umierają. Upadają całe ekosystemy. Jesteśmy na początku masowego wymierania, a jedyne, o czym potraficie mówić, to pieniądze i bajki o bezustannym wzroście gospodarczym. Jak śmiecie?! - mówiła Thunberg do światowych przywódców.
Zmiana klimatu jest realna i odczuwamy ją już tu i teraz. Jeśli chcesz zapobiegać jej skutkom, ale nie wiesz jak zacząć, wspieraj Greenpeace, które działa na rzecz rozwoju czystej energii i walczy z opieszałością polityków w tej kwestii. WEJDŹ TUTAJ >>
Wypowiedź Grety Thunberg skomentował w Fox News Radio pastor Robert Jeffress, bliski współpracownik prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa. Stwierdził, że zmiany klimatu to "zmyślony kryzys".
- Ktoś musi przeczytać biednej Grecie rozdział 9 Księgi Rodzaju i powiedzieć, że następnym razem, jeśli będzie martwiła się globalnym ociepleniem, wystarczy, by spojrzała na tęczę. To boska obietnica, że czapy polarne nie stopią się i nie zaleją znów świata - powiedział Jeffress.
Nawiązał tym samym do fragmentu Biblii, w którym Bóg zwraca się do Noego słowami: "Zawieram z wami przymierze, tak iż nigdy już nie zostanie zgładzona wodami potopu żadna istota żywa i już nigdy nie będzie potopu niszczącego ziemię".
Prowadzący program Todd Starnes przyznał rację pastorowi i porównał doniesienia o katastrofie klimatycznej do wiary we "Zębową Wróżkę" i "Wielką Stopę".