Na konferencji prasowej zorganizowanej w Rijadzie, stolicy Arabii Saudyjskiej, płk.Turki al-Malki poinformował, że sobotni atak na dwie instalacje naftowe został przeprowadzony z północy, nie z Jemenu jak początkowo sądzono. Malki zaprezentował również szczątki pocisków i resztki dronów, które miały przeprowadzić atak - donosi portal NPR.
- Atak ten nie zaczął się w Jemenie – informował Malki. - Pomimo wszelkich starań Iranu, który chciałby, by świat tak uważał - dodał. Rzecznik ministerstwa obrony oskarżył także Iran o współpracę z sojusznikami z Huti w celu „stworzenia fałszywej narracji”.
Malki potwierdził, że w sobotę doszło do ataku na dwie instalacje – zakład przetwórczy Abqaiq oraz pole naftowe Khurais. Rzecznik zaprezentował również nagrane wideo, które rzekomo ma pokazywać pociski oraz drony nadlatujące z północy.
To jest rodzaj broni używanej przez irański reżim oraz irański Korpus Strażników Rewolucji
- grzmiał al-Maliki.
Podczas konferencji wypowiedział się również prezes Saudi Aramco. Zapowiedział, że do końca miesiąca firma planuje przywrócić pełną produkcję ropy.
Te ataki były zsynchronizowane tak, by zniszczyć jak największą część naszych instalacji
– powiedział.
Niezależni eksperci uważają, że broń, którą zaprezentowali przedstawiciele Arabii Saudyjskiej, w istocie może być własnością Iranu.
Fabian Hinz, pracownik naukowy z Centrum Badań Jamesa Martina w Monterey uważa, że drony zaprezentowane na konferencji przypominają rakiety, których używano w ramach irańskiego projektu Quds1.
W sprawie wypowiedział się również Jerzy Gruszczyński, redaktor naczelny miesięcznika „Lotnictwo Aviation International” , który udzielił wywiadu Rzeczpospolitej.
Teraz już się mówi, że były to pociski samosterujące irańskiego projektu opartego na rosyjskiej rakiecie H55 znanej od połowy lat 80. XX w. Pocisków tych użył zapewne Iran, choć są różne wersje, skąd je wystrzelono
– informuje Gruszczyński.
W obliczu narastających napięć między Waszyngtonem a Teheranem, Donald Trump polecił „znaczne zwiększenie sankcji nałożonych na Iran”, aby uniemożliwić produkcję broni jądrowej. Amerykański prezydent nie ujawnił szczegółów decyzji, które podjął po sobotnich atakach na instalacje naftowe w Arabii Saudyjskiej.
Celem sobotnich ataków były instalacje naftowe saudyjskiego koncernu Aramco. Oficjalnie do ich przeprowadzenia przyznali się sojusznicy Iranu, rebelianci z Huti. Ataki zakłóciły globalne dostawy ropy naftowej. Wstrzymano produkcję niemal 50 proc. całkowitej produkcji Aramco.