Jak podaje ABC News, amerykańskie samoloty F-15 i F-35 zrzuciły 20 bomb o łącznej wadze 36 ton na położoną na Tygrysie wyspę Qanus, w prowincji Salah ad-Din, na północ od Bagdadu. Zadrzewiona wyspa na rzece była wykorzystywana jako węzeł tranzytowy dla bojowników uciekających m.in. z Syrii.
Atak wydarzył się w nocy z wtorku na środę 11 września. US Army podwoiła więc w tym miesiącu liczbę zrzuconych bomb na lokalizacje zajęte przez tzw. Państwo Islamskie. Dowódca sił specjalnych międzynarodowej koalicji Inherent Resolver generał Eric Hill powiedział, że atak uniemożliwi bojownikom Daesh ukrywanie się w gęstych zaroślach wyspy Qanus.
Po zbombardowaniu pozycji zajętych przez ISIS teren ten ma kontrolować iracka armia. Głównym jej zadaniem będzie atakowanie przemieszczających się z Syrii do Mosulu bojowników. Operacje oczyszczania terenu naziemnego realizowane są obecnie przez 2. Iracki Batalion Sił Specjalnych. Ich celem jest zniszczenie głównego węzła tranzytowego dla członków ISIS, którzy przemieszczają się z Syrii i pustyni Al-Jazira do Mosulu, Makhmour i regionu Kirkuk.
Kilka miesięcy po tym, jak Państwo Islamskie utraciło kontrolę nad terenami w Iraku i Syrii, tysiące bojowników ISIS udało się na pustynię, gdzie tworzą tzw. uśpione komórki. Ich głównym zadaniem jest wtopienie się w lokalne społeczności irackich miast, tak by niemożliwe było ich powiązanie z ISIS. Generał Eric Hill wyjaśnia, że "uśpieni" bojownicy nadal próbują prowadzić niewielkie operacje oraz rekrutować nowych członków, którzy pomogą sfinansować im kolejne ataki.
Prowadzona przez wojska Stanów Zjednoczonych operacja Inherent Resolve skupia się na przeprowadzaniu w Iraku nalotów skierowanych przeciwko ISIS. W tym celu w Iraku stacjonuje około pięciu tysięcy amerykańskich żołnierzy, których głównym zadaniem jest wsparcie wojsk irackich w walkach z powietrza.