Na Bahamach powoli odsłania się rozmiar zniszczeń po Dorianie. Przedstawiciele organizacji pomocowych, którzy dotarli na wyspy, używają takich określeń jak "katastrofa", "tragedia" czy "apokalipsa". Oprócz nich wsparcie zaoferowały także prywatne firmy, na przykład Disney i Royal Caribbean, które przekazały po milionie dolarów na pomoc mieszkańcom Bahamów. Liczne organizacje przesyłają też leki i jedzenie.
Na zdjęciach wykonanych z samolotów widać miejscowości niemal zrównane z ziemią. Ponad 13 tysięcy budynków zostało całkowicie zniszczonych albo poważnie uszkodzonych. Liczba ofiar śmiertelnych, która w tej chwili wynosi siedem, może okazać się większa. Do wielu miejsc wciąż bowiem nie można dotrzeć. Największe zniszczenia odnotowano na wyspach Grand Bahama i Aboco. Południowa część Bahamów ze stolicą tego kraju Nassau nie odczuły skutków huraganu.
Na zdjęciach satelitarnych widać, jak duża część wyspy została przykryta wodą. Żółte linie oznaczają linię brzegową sprzed huraganu.
Dorian jest obecnie huraganem drugiej kategorii z wiatrem o prędkości 170 kilometrów na godzinę. Przesuwa się na północ 150 kilometrów od wybrzeża, co oznacza, że mieszkańcy Florydy najprawdopodobniej nie odczują huraganowych wiatrów. Władze ostrzegają mieszkańców przed sztormem i falą powodziową. Na razie na Florydzie nie zanotowano poważniejszych zniszczeń. W tej chwili bardziej zagrożone są kolejne stany - Georgia, Karolina Południowa i Karolina Północna, gdzie wydano nakazy ewakuacji mieszkańców przybrzeżnych miejscowości.
Tymczasem w Ameryce Południowej pożary wciąż trawią Puszczę Amazońską. W czasie, jaki zajęło Ci przeczytanie powyższego tekstu, zniszczone zostały lasy o powierzchni równej kilku boisk do piłki nożnej. Gazeta.pl wraz z Greenpeacem prowadzi zbiórkę na rzecz ochrony ostatrnich naturalnych lasów na Ziemi. DZIAŁAJ Z NAMI: