Najpierw Donald Trump napisał na Twitterze, że nie spotka się z premier duńskiego rządu Mette Frederiksen, ponieważ "nie chce ona rozmawiać o sprzedaży USA Grenlandii". Potem Biały Dom oficjalnie poinformował o odwołaniu wizyty.
Donald Trump miał polecieć do Kopenhagi po zakończeniu pobytu w Polsce. "W związku z zapowiedziami pani premier Mette Frederiksen, że nie jest zainteresowana rozmowami o odstąpieniu Grenladnii, odwołuję zaplanowane na za dwa tygodnie od dziś spotkanie"- napisał Donald Trump na Twitterze.
Zakup Grenlandii to nie żart
Początkowo zamiary kupna Grenlandii, jakie przedstawiał amerykański prezydent, odczytywano jako żart. Potem jednak Biały Dom wyjaśniał, że to poważna propozycja, bo to terytorium ma strategiczne położenie.
Media informowały ostatnio, że Donald Trump pytał swoich doradców czy zakup Grenlandii ma sens. Jego zdaniem, byłoby to korzystne ze względu na jej geopolityczne położenie i tamtejsze surowce naturalne.
Przed dwoma dniami amerykański prezydent oświadczył, że rzeczywiście jest zainteresowany zakupem tej największej wyspy świata, ale "nie jest to priorytetem jego rządu".
Na północy Grenlandii Stany Zjednoczone mają bazę wojskową.
Grenlandia nie jest na sprzedaż
Zarówno premier Grenlandii Kim Kielsen, jak i Mette Frederiksen, duński premier, twierdzą stanowczo, że Grenlandia nie jest na sprzedaż.
Największa wyspa na Ziemi to autonomiczne terytorium zależne Danii, z którym region związany jest od XVI w. W kraju mieszka ok. 57 tys. osób, z czego 18 tys. w stolicy, Nuuk. 81 proc. powierzchni Grenlandii to lądolód. Teren skrywa liczne bogactwa naturalne, jest też atrakcyjny strategicznie i militarnie z uwagi na swoje położenie.