Dwie rosyjskie stacje monitorujące poziom promieniowania zamilkły po wybuchu w Rosji. "Problemy z siecią"

Rosyjskie stacje badające poziom promieniowania przestały działać krótko po tajemniczej eksplozji na północy Rosji - donosi "Wall Street Journal". Obie należą do międzynarodowej sieci, która służy przestrzeganiu traktatu ws. całkowitego zakazu prób z bronią jądrową.
Zobacz wideo

Dwie rosyjskie stacje monitorujące poziom promieniowania - Dubna i Kirow - przestały wysyłać dane do Komisji Przygotowawczej ds. Całkowitego Zakazu Prób Jądrowych (CTBTO) dwa dni po tajemniczym wybuchu na północy Rosji. O sprawie poinformował "The Wall Street Journal", powołując się na słowa szefa CTBTO, Lassina Zerbo. O problemach w dwóch stacjach Zerbo wspomniał też na Twitterze.

Dwie rosyjskie stacje monitorujące poziom promieniowania zamilkły po wybuchu w Rosji

Rosjanie w odpowiedzi na pytanie Lassina Zerbo o powody milczenia stacji poinformowali o "problemach z komunikacją  i siecią". Zerbo zapowiedział, że CTBTO czeka na dalsze raporty i informacje, kiedy stacje będą znowu działały.

Obie rosyjskie stacje należą do międzynarodowej sieci, która służy do przestrzegania traktatu ws. całkowitego zakazu prób z bronią jądrową.

Na Twitterze CTBTO poinformowała, że wybuch z 8 sierpnia został wykryty przez cztery stacje należące do sieci: trzy sejsmologiczne i jedną infradźwiękową.

Do wybuchu w Rosji doszło 8 sierpnia na poligonie w Sarowie. Najprawdopodobniej do eksplozji doszło podczas testu rakiety z napędem atomowym. W wyniku tajemniczego wybuchu zginęło pięć osób, zaś jak podała rosyjska agencja meteorologiczna, w rejonie eksplozji doszło do 16-krotnego przekroczenia norm promieniowania.

Więcej o: