Na Majorkę wróciła korrida - walki z bykami w tradycyjnej formie zostały zdelegalizowane tam w 2017 roku, ale teraz, po uznaniu skargi przez hiszpański sąd najwyższy, ponownie na areny wpuszczono zwierzęta. 9 sierpnia, w ostatni piątek, w Palmie odbyło się pierwsze tego typu wydarzenie w poprzedniej formie.
Na arenę wrócili torreadorzy wyposażeni w krótkie włócznie (banderille), mogli też swobodnie ranić zwierzęta (czego zakazano w 2017 roku).
W sprzeciwie wobec powrotu tradycyjnej korridy na ulicach Palmy pojawili się obrońcy zwierząt. Jak donosi "The Guardian" było ich blisko czterystu, skandowali hasła "to nie sztuka, to tortury", "nie dla walk byków". Jeden z nich wbiegł nawet na arenę z napisem na klatce piersiowej: "Nigdy więcej walk byków".
Okrzyki aktywistów zaczęli jednak zagłuszać widzowie korridy. Na tym się nie skończyło: na arenie odtworzono z głośników piosenkę "Viva Espana". Później z głośników popłynął jednak utwór, który wzbudził kontrowersje.
Padło bowiem na "Cara al Sol" (hiszp. Twarzą ku słońcu), czyli hymn hiszpańskiej, faszystowskiej Falangi. Za dyktatury Francisco Franco utwór niezwykle popularny, traktowany wręcz jak nieoficjalny, drugi hiszpański hymn. Obecnie jest on zakazany, przez co w sieci można było znaleźć nie tylko głosy oburzenia, ale również zapowiedzi zgłoszenia tego odpowiednim organom.
Hiszpańska gazeta "Publico" poinformowała na swojej stronie internetowej, że władze mają zbadać, czy poprzez odtworzenie hymnu frankistów nie zostało złamane prawo.