35,6 stopnia Celsjusza - tyle zanotowano w sobotę 27 lipca w norweskim mieście Laksfors. Tym samym wyrównał się krajowy rekord z 1970 roku. Tyle że wtedy wydarzył się on w Nesbyen, miejscowości na północny zachód od Oslo, na wysokości Bergen.
Tym razem chodzi o położone w północnej części Norwegii Laksfors. Informację podał norweski Instytut Meteorologiczny, choć zaznaczył jednocześnie, że są to na razie dane wstępne.
Upalnie było też w innych miejscach kraju. W Bergen rekordowe 33,3 stopnia zanotowano w piątek. W 20 różnych punktach zaobserwowano "tropikalne noce" (temperatura nie spada wtedy poniżej 20 stopni Celsjusza). Podobnie jest w Szwecji, gdzie także w piątek upał sięgał 34,8 stopni w Markusvinsa, wysoko na północy kraju.
Fala gorącego powietrza zmierza teraz w kierunku Grenlandii - poinformowała Światowa Organizacja Meteorologiczna (WMO - World Meteorological Organisation). Według WMO to oznacza jeszcze szybsze topnienie lądolodu na wyspie, które może nawet przewyższyć to z rekordowego jak do tej pory 2012 roku. Topnienie pokrywy lodowej, która pokrywa 80 proc. Grenlandii, przyczynia się do podnoszenia poziomu mórz, ale także do bardziej niestabilnej pogody.
Na Grenlandii pogoda zaczęła odbiegać od wieloletniej normy w czerwcu tego roku. Zrobiło się wyjątkowo ciepło i sucho - jak w wielu innych rejonach na półkuli północnej. To sprawiło, że na Grenlandii zaczęły wybuchać pożary. Nie tylko tam. Od tygodni płonie Arktyka - m.in. Syberia, Kanada i Alaska. Pożary w Arktyce nie są niespotykane o tej porze roku, ale tym razem jest ich wyjątkowo dużo, trwają dłużej i występują dalej na północ.
Takie niespotykane i gwałtowne zjawiska pogodowe to dla naukowców objaw zmian klimatu, do których istotnie przyczynia się działalność człowieka.