W czwartek w Paryżu odnotowano ponad 42 stopnie Celsjusza, a w St. Maur na przedmieściach stolicy temperatura dochodziła do 44 stopni.
Zgodnie z przewidywaniami meteorologów po takiej fali upałów musiały przyjść burze.
Gwałtowne burze połączone z ulewami przeszły nad Normandią, a towarzyszący im grad, niszczył dachy altan. Podobne zjawisko zanotowano w wulkanicznej Owernii i na południu Burgundii, gdzie wichura chwilami osiągała sto kilometrów na godzinę.
Gwałtowne zjawiska atmosferyczne nie ominęły Alp. Po raz pierwszy w historii Tour de France z tego powodu organizatorzy zdecydowali o przerwaniu etapu po zjeździe z przełęczy na wysokości dwóch tysięcy siedmiuset metrów.
Droga między słynnymi stacjami narciarskimi Val d’Isere i Tignes, gdzie pierwotnie miała być meta została pokryta dwudziestocentymetrową warstwą gradu. Pojawiły się tam spychacze i pługi śnieżne.
W Isere woda w wielu miejscach podmyła zbocza, z których na szosę zsunęły się ogromne warstwy ziemi i błota tarasując przejazd.