Onet opisuje kulisy wydarzeń, które pod koniec czerwca wywołały skandal. To właśnie wtedy przywrócono Rosji prawo głosu w Zgromadzeniu Parlamentarnym Rady Europy. W ten sposób zakończono swoistą izolację Rosji w Radzie Europy, która zaczęła się w 2014 roku w reakcji na rosyjską agresję na Ukrainie, czyli na zajęcie Krymu.
Tymczasem parlamentarzyści Rady Europy w nocy z 24 na 25 czerwca opowiedzieli się za tym, by Rosjanie wrócili do tejże - za było 118 parlamentarzystów, 62 było przeciw, a 10 się wstrzymało. Sprzeciw zgłosiła Ukraina, natomiast dwa dni później delegacje z Polski, Łotwy, Litwy, Estonii, Gruzji, Słowacji i Ukrainy opuściły obrady ZP RE na znak protestu.
Teraz, jak wskazuje Onet, choć polscy parlamentarzyści głosowali przeciwko (za wyjątkiem Krzysztofa Mieszkowskiego), wcześniej, 17 maja, za przywróceniem Rosji prawa głosu w Radzie Europy opowiedział się polski rząd.
Skąd ten rozdźwięk, jeśli reprezentanci Polski głosowali inaczej niż reprezentacja władzy? 17 maja w Helsinkach zebrał się Komitet Ministrów Rady Europy, w skład którego wchodzą szefowie MSZ państw wchodzących do RE.
Komitet wtedy przyjął deklarację, zgodnie z którą wszystkie państwa w Radzie Europy - czyli także Rosja - powinny brać udział w pracach Komitetu Ministrów RE i Zgromadzenia Parlamentarnego. "Oznaczało to, że szefowie dyplomacji - w tym Jacek Czaputowicz - podjęli decyzję polityczną o powrocie Rosji do Rady Europy" - pisze Onet.
To, co stało się na głosowaniu w czerwcu, było konsekwencją deklaracji ministrów z maja - co wyjaśniają dziennikarze Onetu, Witold Jurasz i Janusz Schwertner - w swoim tekście.
Polskie MSZ potwierdziło, że Polska poparła to rozwiązanie. Przedstawiciele ministerstwa tak to tłumaczą:
Decyzja ta była dyktowana poparciem zwiększenia efektywności i znaczenia Rady Europy, która od wielu miesięcy doświadcza kryzysów politycznych, finansowych i instytucjonalnych.
Jak donosiła w maju agencja Reutera, powołując się na swoje ustalenia, sprzeciw wobec tej deklaracji zgłosiły np. Estonia, Gruzja, Litwa, Łotwa, Armenia i - co oczywiste - Ukraina. Z kolei 39 państw ją poparło.