"1 lipca, na rosyjskich wodach terytorialnych, na głębinowym aparacie naukowo-badawczym, przeznaczonym dla badań środowiska naturalnego i światowych oceanów na rzecz Marynarki Wojennej, w trakcie prowadzenia analiz biometrycznych wybuchł pożar. 14 marynarzy zginęło w wyniku zatrucia" - czytamy w komunikacie rosyjskiego ministerstwa obrony.
Batyskaf obecnie znajduje się w bazie morskiej w Siewieromorsku pod Murmańskiem.
Tymczasem według portalu telewizji RBK, ogień wybuchł na atomowym okręcie podwodnym AS-12 Loszarik. Na pokładzie jednostki, o której wiadomo, że jest wykorzystywana do badania dna morskiego, w tym do celów szpiegowskich, może przebywać do 25 marynarzy. Okręt nie ma uzbrojenia.
Przyczyny pożaru bada admirał Nikołaj Jewmienow, głównodowodzący marynarki wojennej.
Okręt podwodny AS-12 może schodzić na głębokość sześciu tysięcy metrów i rozwijać prędkość do 30 węzłów pod wodą. Według nieoficjalnych danych jednostka ma długość 79 metrów, szerokość 7 metrów, a jej całkowita pojemność wynosi około dwóch tysięcy ton. Nazwa "Loszarik" została nadana na cześć bohatera radzieckiej kreskówki.
Do jednej z największych tragedii w nowożytnej historii rosyjskiej marynarki wojennej doszło w 2000 roku. Na pokładzie okrętu podwodnego "Kursk" z napędem atomowym pojawił się ogień. W efekcie pożaru doszło do dwóch wybuchów, zginęła cała 118 osobowa załoga.