Tragedia miała miejsce na lotnisku w Addison 30 kilometrów od Dallas. Dwusilnikowy The Beechcraft BE-350 King wzbijał się w górę tuż po opuszczeniu pasa startowego, po czym spadł na znajdujący się nieopodal hangar i zapalił się. Do tragedii doszło chwilę po godzinie 9 czasu lokalnego w niedzielę - informuje portal NBCDFW.com.
Świadkowie mówią, że samolot brzmiał tak, jakby moc silników była zbyt mała. Władze miasta poinformowały później, że żaden z dziesięciorga pasażerów nie przeżył katastrofy. Maszyna miała lecieć do St. Petersburg na Florydzie.
Przyczyny katastrofy bada Krajowa Rada Bezpieczeństwa Transportu.