Żona emira Dubaju uciekła do Europy. To kolejna ucieczka z królewskiej rodziny, ale pierwsza udana

Żona, a właściwie jedna z żon emira Dubaju i premiera Zjednoczonych Emiratów Arabskich uciekła do Europy. Szejk przeklął ją w opublikowanym na Instagramie wierszu i według komentatorów władca nie ma szans na sprowadzenie żony do Dubaju. Będzie to pierwsza udana ucieczka z rodziny Muhammada Ibn Raszida - wcześniej uciekały jego dwie córki i poniosły tego tragiczne konsekwencje.
Zobacz wideo

Haja bint al-Husajn jest jedną z co najmniej pięciu żon (z którymi ma ponad 20 dzieci) szejka Muhammada Ibn Raszida Al Maktuma, emira Dubaju, wiceprezydenta i premiera Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Sama pochodzi z jordańskiej rodziny królewskiej - jest córką nieżyjącego już króla Husajna ibn Talala i przyrodnią siostrą obecnego króla Abdullaha II.

Haja opuściła kraj razem z dwójką dzieci, 7-letnim Zajedem i 11-letnią Al Jalilą. Informacje na temat szczegółów ucieczki są niepotwierdzone. Mówi się o tym, że miała uciec do Niemiec dzięki pomocy niemieckiego dyplomaty i tam wnieść o azyl oraz rozwód. Pewne źródła mówią o tym, że stamtąd przeniosła się do Londynu, gdzie się ukrywa. Inne - że została w Niemczech w obawie o to, że władze Wielkiej Brytanii mogłyby ją wydać, czego domagał się szejk. Bin Raszid jest bowiem ważną osobą na Wyspach za sprawą wyścigów konnych. Jest właścicielem m.in stajni Godolphin w Suffolk, gdzie hodowane są konie pełnej krwi angielskiej osiągające ogromne sukcesy na całym świecie. 

 

Nieoficjalnie mówi się też o tym, że Haja z Dubaju uciekła z 39 milionami dolarów (według innych źródeł chodzi o 56 mln dolarów). Fortuna emira jest szacowana na 16 miliardów dolarów. 

Pewne jest natomiast, że kobieta uciekła. Emir de facto potwierdził to w swojej... poezji. Ibn Raszid, który publikuje na Instagramie swoje wiersze, jeden z nich poświęcił ucieczce żony wraz z dziećmi, co według prawa islamskiego jest zabronione - kobieta może odejść od męża, ale musi zostawić dzieci.

"Zdradziłaś najcenniejsze zaufanie i twoja gra została ujawniona. Twoje dni kłamstwa dobiegły końca i nie ma znaczenia kim byliśmy i kim jesteś" - tłumaczy wiersz portal The Daily Beast. "Nie ma dla ciebie miejsca przy mnie. Idź do tego, z kim jesteś zajęta! Niech to będzie dla ciebie dobre. Nie obchodzi mnie, czy jesteś żywa czy martwa" - kończy swój wiersz Ibn Raszid. 

 

Wolność za milczenie

Mówi się, że Bin Rashid razem z Muhammad ibn Zajidem, emirem Abu Dabi i prezydentem całych ZEA, byli w Niemczech, gdzie mieli negocjować z Hają. "Nie ma nadziei na to, że Haja wróci do kraju, dlatego chodzą słuchy, że szejk zgodzi się na rozwód cywilny i nie będzie próbował sprowadzić jej do Dubaju" - podaje The Daily Beast.

Portal przypomina, że nie chodzi jedynie o związek dwojga ludzi, ale też potencjalny spór z Jordanią, gdzie Haja ma status ikony i jest siostrą króla. W zamian za to, że kobieta zatrzyma dla siebie sekrety Dubaju, Jordania może liczyć na napływ inwestycji kapitałowych, które zostały obiecane przy zawieraniu małżeństwa, ale do nich nie doszło.

Zdaniem komentatorów cała sprawa i na koniec wiersz Ibn Raszida, mogą być sygnałem początku końca panowania emira w Dubaju i dobrym momentem dla dubajczyków, którzy chcą, by do władzy doszli młodzi książęta. Ci mają szansę na ożywienie sytuacji w Emiratach, gdzie wzrost PKB jest obecnie najniższy od 2010 roku.

Ucieczki córek szejka

To nie pierwsza "królewska" ucieczka z Emiratów. Pierwszą próbę podjęła córka szejka Szamsa. W 2000 roku 19-letnia wówczas dziewczyna uciekła z brytyjskiej posiadłości ojca. Po kilku tygodniach została porwana z ulic Cambridge i prywatnym samolotem przewieziona do Dubaju. Za karę na 8 lat osadzono ją w więzieniu. Od tego czasu nie była widziana. Jej rodzina twierdzi, że jest "bezpieczna".

Dwa lata później swoją pierwszą próbę podjęła jej siostra Latifa. 16-letnia dziewczyna została złapana na granicy z Omanem i na 3,5 roku wtrącono do więzienia. Dramatyczne historie dziewczyn zyskały rozgłos po latach, gdy Latifa ponownie próbowała uciec z Dubaju. Wówczas pomagała jej Finka Tiina Jauhiainen, która udzielała księżniczce prywatnych lekcji capoeiry. Kobiety zaprzyjaźniły się i wówczas Latifa poprosiła Jauhiainen o pomoc w ucieczce.

Wybranego dnia kobiety wyszły do kawiarni, gdzie chodziły od miesięcy, by w dniu ucieczki nie wzbudzić podejrzeń. Samochodem udały się do Omanu, a następnie wypłynęły łódką 35 km od brzegu, gdzie czekał na nie były francuski marynarz i kolejne 25 km płynęli skuterem wodnym. Tam czekała filipiński jacht. Latifa chciała dotrzeć do Indii, a stamtąd wylecieć do USA i wnieść o azyl.

U wybrzeży Goa czekali jednak uzbrojeni mężczyźni, których zadaniem było pojmać księżniczkę i odwieźć do Dubaju. Ostatnimi słowami Latify przed porwaniem było - według Jauhiainen - "Nie zabierajcie mnie z powrotem, zastrzelcie mnie tutaj". Finka spędziła dzień w emirackim więzieniu i została wypuszczona, jak sama twierdzi, dzięki ogromnej popularności nagranego przez Latifę wideo, które przyciągnęło do sprawy uwagę świata. 33-latka umieściła w sieci nagranie, w którym wyznała, że po poprzedniej, nieudanej próbie ucieczki, była "więziona, torturowana, bita i cenzurowana przez rodzinę królewską". Opowiedziała też o więzieniu Szamsy.

 

Od czasu pojmania u wybrzeży Indii, słuch o Latifie niemal zaginął. Opublikowano tylko zdjęcia kobiety ze spotkania z Mary Robinson, byłą prezydentką Irlandii i byłą komisarz ONZ ds. praw człowieka, za co na Robinson spadły gromy. Była komisarz ONZ powiedziała mediom, że księżniczka wcześniej była "niespokojna", a teraz jest pod "kochającą opieką swojej rodziny". Robinson oskarżono o bycie pionkiem w maszynie PR-owej Dubaju. O fałszowanie historii kobiety oskarżono też Haję, która brała udział w spotkaniu. Jauhiainen twierdzi, że cała sytuacja była ustawiona, Latifa była opuchnięta i nie patrzyła w stronę obiektywu.

Finka, która prowadzi kampanię Free Latifa (ang. Uwolnić Latifę), twierdzą, że jest ona przetrzymywana wbrew swojej woli i podawane są jej narkotyki. Liczy też na to, że Haja użyje swojej "globalnej siły i wpływów", by pomoc w uwolnieniu pasierbicy. - Mamy nadzieję, że Haja i jej dzieci są bezpieczne, a ona wykorzysta swoją nowo otrzymaną wolność, by publicznie opowiedzieć o tym, co dzieję się z Latifą. Namawiamy ją, by skontaktowała się z nami i dołączyła do kampanii - mówiła w rozmowie z Daily Mail

Więcej o: