W tydzień możesz zjeść tyle plastiku, ile jest w karcie kredytowej. Jakie są skutki? Nie wiemy

Żółw zawinięty w folię, plaża przykryta śmieciami, plastikowe odpady w żołądku wieloryba - te obrazy kojarzą nam się z zanieczyszczeniem oceanów plastikiem. Ale jest też to, czego nie widzimy: mikroplastik. Te drobiny śmieci z tworzyw sztucznych są nie tylko w morzach, lecz także na lądzie, w naszym jedzeniu i piciu oraz w naszych organizmach.
Zobacz wideo

W ciągu jednego tygodnia zjadamy średnio pięć gramów plastiku - tyle, ile waży karta kredytowa, ustalili naukowcy z University of Newcastle w Australii. Jak to możliwe, że bezwiednie zjadamy tyle plastiku? Trafia on do naszych organizmów jako tzw. mikroplastik, czyli drobne fragmenty tworzyw sztucznych o średnicy poniżej pięciu mm. Ten plastikowy piasek może być łatwo do przegapienia, jednak staje się coraz większym zagrożeniem dla środowiska. Zaś jego wpływ na zdrowie wciąż jest niezbadany. 

Tworzywa sztuczne rozkładają się bardzo powoli, w przypadku np. reklamówki potrzeba na to około 400 lat. Nie znaczy to jednak, że pozostają one w tym czasie niezmienione. Pod wpływem czynników zewnętrznych, w tym promieniowania słonecznego, mogą rozpadać się na drobne fragmenty, czyli właśnie mikroplastik. Ten proces to nie to samo, co rozkładanie. Drobiny dalej są plastikiem, tyle że w bardzo małych fragmentach. Co roku osiem milionów ton plastiku trafia co oceanów. Stopniowo te śmieci - worki, butelki, sieci rybackie, słomki, niedopałki papierosów - rozpadają się na małe, trudne do usunięcia fragmenty.

Dopiero zaczynamy poznawać i rozumieć skalę zanieczyszczenia oceanów mikroplastikiem. Przykłady z całego świata są alarmujące. Według danych cytowanych przez "National Geographic" nawet 15 proc. piasku na Wielkiej Wyspie na Hawajach to w rzeczywistości mikroplastik. Prawie dziesiąta część masy Wielkiej Pacyficznej Plamy Śmieci to te najmniejsze śmieci. Unosi się on na powierzchni i tworzy zawiesinę, ale też jest znajdowany na dnie oceanów. A nawet poza nimi. Naukowcy odkryli rekordową ilość mikroplastiku w lodzie arktycznym, a fragmenty znaleziono także na niedostępnych szczytach górskich, a nawet w powietrzu.

embed

Zjadamy nawet ćwierć kilo plastiku. I nie wiemy, co to robi z naszym organizmem

Drobiny plastikowych śmieci trafiają także do organizmów zwierząt i ludzi. Pierwszymi ofiarami są zwierzęta morskie, które zjadają go razem z wodą. Dalej trafia on w górę łańcucha pokarmowego, do ptaków i zwierząt lądowych. A razem z jedzonymi przez nas rybami i owocami morza, z solą morską, słodką wodą i innymi produktami - sami zjadamy plastik. Według badania australijskich naukowców średnio nawet 2000 bardzo małych fragmentów w tygodniu. W ciągu roku to w sumie 250 gramów - tyle, co pięć dużych plastikowych butelek. 

Co zjedzenie ćwierć kilograma plastiku robi z naszym organizmem? Tego nie wiemy - na razie istnieje niewiele badań dotyczących wpływu mikroplastiku na zdrowie ludzi. Możliwe, że przechodzi on przez układ pokarmowy i nie zostaje w organizmie. Jednak istnieją potencjalne ryzyka związane z dostawianiem się plastiku do naszego ciała. Plastik mający kontakt z żywnością musi być bezpieczny dla zdrowia, jednak inne śmieci mogą zawierać toksyczne dodatki. Ponadto znajdujące się w wodzie fragmenty mogą absorbować i przenosić inne groźne substancje.

Możliwe też, że nawet niezawierające toksyn fragmenty plastiku mają negatywny wpływ na zdrowie. Jednak badania na ten temat są dopiero prowadzone. Według badania wpływu na zdrowie mikroplastiku z tekstyliów wdychane z powietrzem włókna z tworzyw sztucznych mogą wywoływać zapalenia. Ponadto - jak sądzą autorzy badania - plastik i dodawane do niego substancje mogą być toksyczne i rakotwórcze dla ludzkiego organizmu.

Skąd się bierze mikroplastik? Nie tylko ze śmieci, lecz także prania i kosmetyków

Zanieczyszczenie plastikiem kojarzy się głównie z śmieciami, jednak nie tylko z nich bierze się mikroplastik. Jego źródła można podzielić na dwie kategorie:

  • mikroplastik wtórny z rozpadających się stosunkowo dużych przedmiotów (od niedopałków przez słomki i butelki po sieci rybackie). 
  • mikroplastik pierwotny - małe śmieci trafiające bezpośrednio do środowiska. 

Te pierwsze stanowią większość mikroplastiku w oceanach (69-81 proc.). Powstają, gdy przedmioty z tworzyw sztucznych rozpadają się pod wpływem promieniowania słonecznego, wody i warunków atmosferycznych.

Mikroplastik trafiający bezpośrednio do środowiska pochodzi z kilku różnych źródeł. Jednym z nich są tzw. nurdle. To "surowy" plastik, z którego wytapia się najróżniejsze przedmioty. Ma formę kulek o średnicy poniżej pięciu mm. To przydatne w produkcji, jednak plastik w takiej formie może łatwo dostać się do środowiska naturalnego przez nieszczelne instalacje lub w czasie transportu. Według raportu z 2016 roku nawet tylko w Wielkiej Brytanii co rok w postaci nurdli do środowiska dostaje się tyle plastiku, ile jest w 88 milionach butelek. W 2017 roku w wyniku kolizji statków w czasie sztormu u wybrzeży RPA do wody wpadł kontener z 49 tonami nurdli. Do oceanu dostały się dwa miliardy fragmentów plastiku, które później znajdowano na dwóch tys. kilometrów wybrzeża. 

Plakat Andrzeja Pągowskiego do akcji 'Plaża bez peta' (CLP)Plakat Andrzeja Pągowskiego do akcji 'Plaża bez peta' (CLP) Andrzej Pągowski/gazeta.pl

Mikroplastik trafia do wody także z kosmetyków, m.in. niektórych rodzajów mydła, peelingu, pasty zębów itd. Używanie plastikowych kulek w kosmetykach zostało już zakazane m.in. w USA i Francji. Kolejne bezpośrednie źródło mikroplastiku to przedmioty, które ścierają się w trakcie używania i tak powstałe fragmenty dostają się do środowiska. Pochodzą m.in. z opon oraz... prania syntetycznych ubrań. Odrywają się wtedy od nich niewielkie włókna - będące w zasadzie podłużnymi fragmentami mikroplastiku - i trafiają do wody, a stamtąd mogą dostać się do rzek i oceanów. 

By ograniczyć zanieczyszczenie oceanów plastikiem, potrzebne są dwa rodzaje działań: oczyszczanie oceanów (czuli usuwanie już znajdujących się w nich śmieci i mikroplastiku) oraz zapobieganie dostawaniu się kolejnych ton śmieci do wody. By to zrobić, możemy po pierwsze ograniczyć korzystanie z plastiku - zarówno osobiście, jak i na poziomie ogólnokrajowym czy międzynarodowym, po drugie nie pozwalać, by śmieci dostawały się do rzek lub bezpośrednio do morza - zawsze powinny trafiać do recyklingu lub, w gorszym wypadku, do spalarni lub na wysypiska. 

Gazeta.pl rozpoczyna wakacyjną akcję "Plaża bez peta". Dowiedz się, dlaczego warto się do niej przyłączyć.

A TUTAJ wesprzesz Greenpeace w walce o czystość naszych mórz.

Więcej o: