24 czerwca przed ambasadą Rosji w Warszawie odbyła się pikieta w geście solidarności z siostrami Chaczaturian z Moskwy, którym grozi kara 20 lat więzienia za zabójstwo ojca. Kristina, Angelika i Maria Chaczaturian w chwili dokonania zabójstwa miały odpowiednio 19, 18 i 17 lat. Przez wiele lat były torturowane i gwałcone przez mężczyznę. Protesty solidarnościowe odbyły się też m.in. w Armenii, Berlinie, Nowym Jorku i Londynie. W Moskwie w pikiecie w tej sprawie brało udział kilka tysięcy osób - podaje belsat.eu.
Jak opisuje "Novaja Gazeta", 14 czerwca zakończyło się postępowanie sądu w sprawie zabójstwa ojca sióstr Chaczaturian, a nastolatkom przedstawiono zarzuty popełnienia zbrodni w zmowie, a nie w obronie koniecznej.
Sąd zignorował argumenty obrońców, którzy prosili o łagodną kwalifikację czynu i wskazywali, że od wielu lat były one ofiarami wieloaspektowej przemocy fizycznej, psychicznej i seksualnej ze strony ojca. W trakcie trwającego rok postępowania udowadniali, że mężczyzna bił córki, gwałcił je i molestował, więził w pomieszczeniach i zastraszał gazem pieprzowym, który rozpylał im w oczy w ramach kary (jedna sióstr w dniu zabójstwa straciła z tego powodu przytomność). Średniej z sióstr groził, że zmusi ją do urodzenia mu dzieci.
Wcześniej w podobny sposób traktował matkę nastolatek, którą najpierw przemocą zmusił do ślubu, a później - jak opisuje rosyjska gazeta - wyrzucił z domu i zakazał kontaktu z córkami. W ostatnich miesiącach przez zabójstwem siostry były więzione przez ojca i niemal nie pokazywały się w szkole, jedna z nich próbowała popełnić samobójstwo. 28 lipca 2018 nastolatki zabiły swojego oprawcę nożem.
"One walczyły o życie, bały się i broniły" - napisał na Facebooku pełnomocnik sióstr, Aleksiej Parszin.
Obrońcy praw człowieka i organizacje walczące o prawa ofiar przemocy chcą wywrzeć presję na rosyjskim wymiarze sprawiedliwości i sprawić, by zmieniono kwalifikację czynu nastolatek. Protestujący wyszli na ulice z transparentami: "Wolność dla sióstr Chaczaturian", "Jesteśmy z wami", "On był potworem", "To są nasze siostry", "Obrona konieczna to nie przestępstwo".
Obrońcy praw człowieka wskazują, że przypadek sióstr Chaczaturian to kolejny przykład na to, że sytuacja ofiar przemocy domowej w Rosji jest obecnie tragiczna. W lutym 2017 roku Władimir Putin zatwierdził zmiany w prawie, na mocy których przemoc domowa zniknęła z katalogu przestępstw w rosyjskim Kodeksie karnym i jest obecnie traktowana jako wykroczenie administracyjne. Oznacza to, że sprawca przemocy domowej może zostać ukarany jedynie mandatem (gdy sytuacja będzie się powtarzać, grozi mu symboliczny areszt). Zwolennicy zmiany prawa przekonywali, że wpłynie ono pozytywnie na "ochronę praw rodziny".
Pod petycją w sprawie sióstr Chaczaturian podpisało się już kilkaset tysięcy osób. Jeśli rosyjski sąd nie zmieni zdania, dziewczynom grozi 20 lat więzienia.