Prezydent USA Donald Trump podpisał dekret, nakładający nowe sankcje na Iran. Podjął tę decyzję kilka dni po tym, jak Irańczycy zestrzelili amerykańskiego drona nad cieśniną Ormuz. Według strony irańskiej naruszył on ich przestrzeń powietrzną, czemu Amerykanie zaprzeczyli. To kolejny incydent, który eskaluje napięcie między dwoma krajami.
- Sankcje nałożone dekretem, który za chwilę podpiszę, zablokują Najwyższemu Przywódcy, jego kancelarii i osobom z nimi związanym dostęp do kluczowych instrumentów finansowych - mówił Donald Trump w Gabinecie Owalnym. - Te środki stanowią mocną i proporcjonalną odpowiedź na coraz bardziej prowokacyjne działania Iranu - dodał.
- Będziemy dalej wywierać presję na Teheran, aż reżim zaprzestanie swoich niebezpiecznych działań i i porzuci aspiracje, do których należą: dążenie do posiadania broni jądrowej, wzbogacanie uranu, budowa rakiet balistycznych, wsparcie terroryzmu, podsycanie wojen i akcje wymierzone w USA i sojuszników
- powiedział Trump.
Przy okazji ogłaszania decyzji Trump zaliczył wpadkę. Jak zwrócili uwagę dziennikarze, prezydent stwierdził, że nakłada sankcje na ajatollaha Chomejniego - pierwszego przywódcę Iranu po rewolucji - który zmarł w 1989 roku.
W poniedziałek, kilka dni po zestrzeleniu przez Iran amerykańskiego drona i rezygnacji prezydenta Donalda Trumpa z militarnej interwencji, sekretarz stanu USA Mike Pompeo udał się na Bliski Wschód. Przed odlotem z Waszyngtonu szef amerykańskiej dyplomacji powiedział, że jego celem jest "budowa koalicji antyirańskiej".
Pierwotnie Pompeo miał udać się do Indii, a następnie dołączyć do prezydenta Trumpa na szczycie G-20 w Japonii. Rosnące napięcie na linii Waszyngton - Teheran spowodowało, że do planu podróży szefa amerykańskiej dyplomacji dopisano Arabię Saudyjską i Zjednoczone Emiraty Arabskie - dwa sunnickie kraje będące rywalami Iranu. - Będziemy rozmawiać na temat strategicznego sojuszu i zastanawiać się, jak stworzyć globalną koalicję złożoną nie tylko z krajów Zatoki Perskiej ale również Azji i Europy - mówił Pompeo, dodając, że celem koalicji miałoby być przeciwstawienie się "największemu sponsorowi terroryzmu na świecie", za jaki uważa Iran.