Gruzja. 70 rannych w nocnych starciach w Tbilisi. Protestujący próbowali szturmować parlament

Blisko 70 osób, w tym policjanci i dziennikarze, trafiło do szpitali w wyniku starć w stolicy Gruzji,Tbilisi. W demonstracjach wzięło udział 10 tysięcy osób. Wywołało je wystąpienie rosyjskiego deputowanego w gruzińskim parlamencie.

O blisko 70 rannych, w tym 39 policjantach, mówił Dawid Sergienko, doradca premiera Gruzji, Mamuki Bachtadze. Lokalne media podają jednak, że dokładna liczba poszkodowanych nie jest znana. Według portalu informacyjnego "Gruzja Online" chodzi o kilkadziesiąt osób, w tym dziennikarzy. Z kolei telewizja Rustavi-2 podała, że do szpitali trafiło 100 rannych demonstrantów.

Gruzja. Protesty i starcia z policją

Policja odzyskała kontrolę nad centrum Tbilisi nad ranem w piątek. Protesty zaczęły się po południu w czwartek, wieczorem przerodziły się w starcia. Na ulice gruzińskiej stolicy wyszło około 10 tysięcy osób. Tłum zebrał się przed siedzibą parlamentu próbował go szturmować. Według niektórych z relacji, części demonstrujących udało się wedrzeć do środka. Policja miała użyć pałek, gazu łzawiącego i gumowych kul. Protestujący rzucali butelkami i kamieniami. Według gruzińskich portali, uczestnicy demonstracji wdarli się też do siedziby rządzącej partii Gruzińskie Marzenie i zdemolowali biura.

Rosjanie w gruzińskim parlamencie

Gruzinów zdenerwowało pojawienie się w ich parlamencie rosyjskiej delegacji. Przebywała w kraju w ramach spotkania parlamentarzystów z krajów prawosławnych. Po tym, jak rosyjski deputowany Siergiej Gawriłow wygłosił przemówienie z miejsca przewodniczącego parlamentu, tysiące ludzi wyszły na ulice. Po to, by przypomnieć, iż Rosja okupuje część terytorium Gruzji. Jak podaje agencja AP Siegiej Gawriłow w przeszłości wspierał separatystyczne dążenia Abchazji oraz Osetii Południowej, nad którą Gruzja straciła kontrolę po wojnie z Rosją w 2008 roku. Po tym kraje zerwały stosunki dyplomatyczne.

Gruzini, w tym część posłów, żądali dymisji rządu i rozpisania przedterminowych wyborów. Organizatorzy protestu wezwali swoich zwolenników, aby dziś wieczorem ponownie wyszli na ulice.

Więcej o: