Śledczy ustalili, że krótko po śmierci dorosłego syna, 46-letnia Clarisa Figueroa powiedziała rodzinie, że jest w ciąży. Przez dłuższy czas miała planować, jak "zdobyć" noworodka, a w mediach społecznościowych umieszczała zdjęcia USG czy przygotowanego pokoju dziecięcego. W marcu ona i jej późniejsza ofiara skontaktowały się przez facebookową grupę dla kobiet w ciąży. 19-letnia Marlen Ochoa-Lopez pisała, że nie ma pracy, brakuje jej pieniędzy, a drugie dziecko jest w drodze (była w 9. miesiącu ciąży) i potrzebuje m.in. podwójnego wózka.
Spotkały się po raz pierwszy 1 kwietnia. Ochoa-Lopez była u niej w domu i tym razem nic jej się nie stało. Wróciła do niego 23 kwietnia, gdy Figueroa zaproponowała oddanie jej dziecięcych ubranek. Gdy córka oskarżonej, 24-letnia Desiree Figueroa pokazywała dziewczynie album ze zdjęciami zmarłego brata, starsza z kobiet zaszła ofiarę od tyłu i udusiła ją kablem. Gdy Ochoa-Lopez przestała dawać oznaki życia, 46-latka wycięła z jej brzucha dziecko, a ciało nastolatki razem z córką zawinęły w koc, plastikową torbę i wywlekły do kosza na śmieci - poinformowali prokuratorzy.
Tego samego dnia Clarisa Figueroa zadzwoniła na pogotowie, mówiąc, że jej nowo narodzone dziecko nie oddycha. Ratownicy zastali noworodka całego sinego. Podjęli akcję reanimacyjną i zabrali je do szpitala, gdzie z powodu ciężkiego urazu mózgu przebywało w stanie krytycznym.
Policja dotarła do oskarżonej podczas poszukiwań 19-latki, Wyszło na jaw, że dziewczyna kontaktowała się z 46-latką na Facebooku. Kobieta wszystkiemu zaprzeczyła, ale policja przeprowadziła badania DNA, z których wynikało, że Figueroa nie jest jego matką. Wtedy funkcjonariusze weszli do jej domu, gdzie odkryto m.in. wybielacz, którym próbowano zmyć plany z krwi z podłogi oraz spalone ubrania. Zaraz później odnaleziono ciało 19-latki w koszu na śmieci.
W piątek, po ponad miesiącu spędzonym pod aparaturą podtrzymującą życie, noworodek zmarł.
Matka i córka prawdopodobnie zostaną w związku z tym oskarżone również o zabójstwo dziecka.