Atak na tankowce w Zatoce Omańskiej. Mike Pompeo: Zgodnie z oceną USA stoi za nim Iran

Sekretarz stanu Mike Pompeo przedstawił oficjalne stanowisko USA wobec ataku na tankowce w Zatoce Omańskiej. Stany, m.in. na podstawie danych wywiadowczych, uznały, że za atak odpowiada Iran. Pompeo zarzucił władzom Iranu eskalację napięcia.
Zobacz wideo

Sekretarz Stanu Mike Pompeo powiedział w czwartek, że rząd Stanów Zjednoczonych obwinia Iran za ataki na dwa tankowce w Zatoce Omańskiej, uznając je za ostatnie z serii "prowokacyjnych działań", które gwałtownie zwiększyły napięcia w regionie. Pompeo przyznał reporterom, że odpowiedzialność Iranu stwierdzono na podstawie danych wywiadowczych, wiedzy, która była potrzebna do przeprowadzenia takiej operacji oraz użytej broni. Podejrzenie to jest również oparte na niedawnej serii incydentów w regionie, o które USA obwiniają Iran.

USA obwiniają Iran za atak na tankowce

Chodzi tu m.in. o podobny atak na tankowce w maju i bombardowanie ropociągu w Arabii Saudyjskiej przez bojowników wspieranych przez Iran. Pompeo podnosił też, że żadna grupa zewnętrzna działająca w regionie nie byłaby w stanie przeprowadzić tak zaawansowanej akcji. - Niesprowokowane ataki stanowią wyraźne zagrożenie dla międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa oraz rażącą napaść na wolność żeglugi i niedopuszczalną kampanię eskalacji napięcia - powiedział sekretarz stanu.

Pompeo zapewnił, że USA będą bronić swoich sił i interesów na Bliskim Wschodzie, ale nie podał żadnych szczegółów na temat działań, które Stany Zjednoczone podejmą w najbliższym czasie.

Atak na tankowce w Zatoce Omańskiej

Do ataku na norweski tankowiec Front Altair oraz japoński Kokuka Courageous doszło w czwartek rano w Zatoce Omańskiej, w pobliżu Cieśniny Ormuz. Zagraniczne media od początku nazywały atak "tajemniczym". Z pierwszych informacji wynikało, że po zdarzeniu na pokładach tankowców doszło do szybko rozprzestrzeniających się pożarów. W akcji ratunkowej asystowała amerykańska marynarka, która zdołała ewakuować 44 członków załogi obydwu statków - nikomu nic się nie stało.

Po atakach poinformowano, że oba tankowce przewoziły japońskie ładunki (właścicielem jednego z nich jest japońska firma Kukuga Sangyo). Szef irańskiego MSZ Javad Zarif zasugerował na Twitterze, że atak nie był przypadkowy - nastąpił w chwili, gdy premier Japonii Shinzo Abe spotykał się w Teheranie z przywódcą duchownym Iranu, Ajatollahem.

Więcej o: