W Zatoce Omańskiej doszło do nieokreślonego bliżej incydentu, który miał doprowadzić do pożarów na dwóch tankowcach, które znajdowały się niedaleko irańskiego wybrzeża. Załogi zbiornikowców zostały ewakuowane, są bezpieczne. Jak poinformowały media, 44 członków załogi uratowali Irańczycy. Tankowce płynęły z Arabii Saudyjskiej do Singapuru.
Brytyjska organizacja zajmująca się transportem morskim wydała ostrzeżenie w tym regionie, radzi zachować maksymalną ostrożność.
Z kolei irańskie media donoszą o wybuchach, do których miało dojść na pokładach tankowców - nie przedstawiły jednak żadnych dowodów, że rzeczywiście miało to miejsce. Amerykańska flota przekazała natomiast, że dwa tankowce zostały uszkodzone, ale nie informuje, w jaki sposób. Tankowce to Kokuka Courageus i Front Altair. Obydwa zbiornikowce są otoczone opieką amerykańskiej marynarki - poinformowała agencja AP.
Operator tego pierwszego utrzymuje, że tankowiec został uszkodzony podczas prawdopodobnego ataku, miało dojść do naruszenia kadłuba - informuje Bloomberg. Drugi z tankowców wysłał natomiast sygnał alarmowy do portu w Fudżajrze w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
Mimo tego, że nie wiadomo, co tak naprawdę się wydarzyło, ceny ropy Brent wzrosły już nagle o 4 proc., do ponad 62 dolarów za baryłkę.
Zatoka Perska, lokalizacja tankowców, do których miało dojść do eksplozji Google Maps / marinetraffic.com
To kolejny incydent z tankowcami, do którego doszło po tym, gdy USA wydały ostrzeżenie, że Iran może dokonać zamachu na jednostki pływające w rejonie Zatok Perskiej i Omańskiej.
12 maja doszło do ataku na cztery tankowce, które były w porcie w Fudżajrze. Dwa pływały pod banderą saudyjską, jeden - norweską i jeden pod banderą ZEA. Śledztwo prowadzone z pomocą Stanów Zjednoczonych wykazało, że kadłuby statków zostały uszkodzone na i poniżej linii wody najprawdopodobniej przez ładunki wybuchowe.
Amerykanie o uszkodzenie tankowców podejrzewają Iran. Teheran stanowczo odrzuca oskarżenia.