Do strzelaniny doszło w budynku miejskiego urzędu w Virginia Beach około 16:00 czasu lokalnego. Uzbrojony w pistolet z tłumikiem napastnik zastrzelił jedną osobę przed budynkiem, wszedł do środka i zaczął strzelać do urzędników i interesantów.
11 osób zginęło na miejscu, a jedna zmarła później w szpitalu. Cztery osoby zostały ranne.
- Byliśmy przerażeni. Wszystko wydawało się nierealne, jak we śnie. Boisz się, bo jedyne co słyszysz, to strzały
- mówiła cytowana przez Associated Press Megan Banton, jedna z uczestniczek wydarzeń. Wraz z ok. 20 osobami zabarykadowała się w biurze, przysuwając biurko do drzwi.
- To najbardziej tragiczny dzień w historii Virginia Beach. Zabici i poszkodowania są naszymi przyjaciółmi, kolegami i sąsiadami - mówił burmistrz Bobby Dyer. Komisarz policji James Cervera poinformował, że gdy policjanci przybyli na miejsce strzelaniny, doszło do wymiany ognia ze sprawcą.
Jeden z funkcjonariuszy został trafiony w kamizelkę kuloodporną i doznał tylko lekkich obrażeń. Policjanci zastrzelili napastnika. Okazał się nim pracownik służb miejskich, ale jego nazwiska nie ujawniono. Śledztwo prowadzi lokalna policja oraz FBI.