Ana Brnabić, premier Serbii, po środowej interwencji lokalnej policji przeciwko siatce przemytników na północy Kosowa w regionie zamieszkanym głównie przez Serbów, postawiła w stan gotowości serbską armię. Stwierdziła jednocześnie, jak podaje business-standard.com, że przywódcy polityczni Kosowa to ludzie, którzy "dosłownie wyszli z lasu". Nazwała ich również "populistami najgorszego typu". Odniosła się w ten sposób do faktu, że prezydent Kosowa Hashim Thaci, premier Ramush Haradinaj i przewodniczący parlamentu Kadri Veseli byli przywódcami Armii Wyzwolenia Kosowa, partyzanckiej jednostki, która w latach 90. walczyła z armią serbską. - To terroryści, którzy nie zostali skazani - dodała.
W odpowiedzi na te słowa Behgjet Pacolli, minister spraw zagranicznych Kosowa, zapowiedział, że Ana Brnabić nie będzie miała wstępu na jego terytorium. "Jej słowa są całkowicie nie do zaakceptowania. Zakazuję jej wstępu na teren Kosowa dopóki nie przestanie rozpowszechniać tej rasistowskiej, bezprawnej ideologii skierowanej przeciwko ludności Kosowa" - napisał na Facebooku.
Ana Brnabić stwierdziła jednak, że może wjechać na teren Kosowa, kiedy tylko chce. - Ci ludzie najpierw wstrzymują swobodny przepływ towarów (to odniesienie do bardzo wysokich ceł, jakie Kosowo nałożyło na serbskie towary - red.). Następnym ich krokiem jest ograniczenie wolności ludzi - cytuje ją agencja TASS.
Stosunki między Serbią a Kosowem są bardzo trudne już ponad 20 lat. W ostatnim czasie rząd Serbii domaga się, aby Kosowo zniosło nałożone na serbskie towary wysokie cła. Kosowo domaga się, aby Serbia uznała niepodległość, którą ogłosiło w 2008 roku. Oprócz Serbii do tej pory nie uznało jej 99 państw, w tym Rosja, Hiszpania czy Chiny.