Na Dunaju nadal prowadzona jest akcja poszukiwawcza po kolizji statku z inną jednostką. W wypadku, do którego doszło późnym wieczorem, zginęło siedmiu południowokoreańskich turystów, jeden z węgierskich członków załogi jednostki, dwadzieścia osób jest zaginionych. Taki jest najnowszy bilans tragedii. Na pokładzie było w sumie 33 turystów z Korei Południowej i dwóch Węgrów.
Jak poinformował rzecznik węgierskich służb ratunkowych Pal Gyorfi, "w zasadzie nie ma już nadziei na odnalezienie kogokolwiek żywego". Jak wyjaśnił, woda ma bardzo niską temperaturę, ponadto w rzece są silne prądy oraz nurt z powodu jej wezbrania po obfitych opadach. Siedmiu koreańskich turystów trafiło do szpitala w stabilnym stanie, z oznakami wychłodzenia organizmu i w szoku. Woda w Dunaju ma w tej chwili temperaturę od 10 do 15 stopni.
Akcję poszukiwawczą utrudnia podwyższony stan Dunaju i silny nurt, co jest spowodowane padającymi od początku maja na Węgrzech deszczami. Wrak statku został odnaleziony po kilku godzinach na dnie, w okolicach Mostu Małgorzaty, jednego z głównych mostów łączących dwie części Budapesztu. Do tragedii doszło na wysokości budynku parlamentu w centrum Budapesztu. Statek turystyczny przewrócił się i zatonął po tym, jak zderzył się z większym promem rzecznym. Wieczorem w węgierskiej stolicy padał ulewny deszcz.
Władze w Seulu zamierzają wysłać do Budapesztu 18-osobową grupę specjalistów. Ambasada Korei Południowej jest w stałym kontakcie z ratownikami, pomaga m.in. w identyfikacji ciał. Na miejscu tragedii byli już węgierscy ministrowie spraw wewnętrznych i zdrowia. Rzecznik firmy, do której należał statek zapewnił, że jednostka była w pełni sprawna i regularnie serwisowana. Rejs był rutynowym rejsem turystycznym.