Według władz Kosowa akcja była wymierzona w grupę przestępczą, której członkowie są podejrzani o dwa zabójstwa i przemyt. Serbski rząd oświadczył natomiast, że celem akcji było zastraszenie serbskiej ludności Kosowa. Jego zdaniem akcja ta zagraża stabilności i pokojowi w regionie.
Prezydent Serbii Aleksandar Vucić przyznał 27 maja, że Belgrad stracił kontrolę nad Kosowem, swoją dawną południową prowincją, ale ostrzegł, że zareaguje, jeśli Kosowo zaatakuje tamtejszych Serbów.
W czasie wtorkowej operacji kosowskiej policji zatrzymano dwunastu oskarżonych o przemyt oficerów, w tym etnicznych Serbów. Jak informuje portal euronews.com, oskarżeni stawiali zbrojny opór i jeden policjant został ranny. Serbska telewizja RTS TV doniosła, że podczas akcji kosowskiej policji ranni zostali także dwaj Serbowie.
Belgrad zinterpretował akcję kosowskiej policji jako sterowaną przez władze Prisztiny próbę przejęcia kontroli nad północną częścią Kosowa. Serbska premier Ana Brnabić postawiła armię w stan gotowości, z kolei szef Serbskiego Biura ds. Kosowa, Marko Durić, skomentował sytuację, mówiąc, że kosowska policja "uzbrojona po zęby" napadła na cztery serbskie gminy na północy.
- Zrobili to z zamiarem zastraszenia i zasiania paniki w celu stworzenia fatalnego klimatu dla Serbów w Kosowie - cytuje euronews.com.
Policja w Kosowie wydała oświadczenie, w którym informuje, że śledztwo w sprawie przemytu rozpoczęto kilka miesięcy temu, a operacja, która stała się kością niezgody, została przeprowadzona również w innych częściach kraju.
- Potwierdzam, że operacja dotyczy egzekwowania prawa i niczego innego. Wzywam Serbów na północy, aby zachowali spokój i przestrzegali prawa - powiedział premier Kosowa Ramush Haradinaj.
Kosowo, które w większości zamieszkują Albańczycy, ogłosiło niepodległość w 2008 roku. Serbia, która zgodnie z konstytucją uważa Kosowo za integralną część swojego terytorium, nigdy nie zaakceptowała niepodległości Kosowa.